„– Wysłuchałem najbardziej obrzydliwego wystąpienia w Sejmie [jakie miało miejsce] przez 2 lata, jak tu siedzę”, powiedział Czarzasty, gdy swoją przemowę zakończył Krzysztof Kasprzak, działacz fundacji Kai Godek.
Taka reakcja wicemarszałka nie dziwi. Kasprzak w swojej absurdalnej narracji na temat środowiska LGBT+ posunął się bardzo daleko. By zarysować rzekome zagrożenia jakie ma do Polski sprowadzić ruch LGBT, manipulował faktami i posługiwał się retoryką rodem z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Zwracając się do lewej strony sceny politycznej, oznajmił, że powodem samobójstw wśród osób LGBT+ jest brak odpowiedniego leczenia. Prawdopobnie nie przyszło mu do głowy, że jednym z powodów mogą być wypowiedzi i poglądy podobne do tych, które zaprezentował w sejmie.
„– Hitler otaczał się celowo działaczami homoseksualnymi. (...) Ruch LGBT dąży do obalenia naturalnego porządku i wprowadzenia terroru. Widzimy to na Zachodzie. Mamy tylko dwie płcie. Ruch LGBT jest ruchem totalitarnym, a jego propagowanie jest jak propagowanie komunizmu czy faszyzmu”, mówił Kasprzak.
Normalność według PIS-u
Działacz fundacji Życie i Rodzina nie był jedyną osobą, która uczestniczyła w tym sejmowym festiwalu homofobii. Wtórował mu poseł partii rządzącej Piotr Kaleta. Polityk wyraził swoją tęsknotę za średniowieczem, które uznał za czas normalności.
„– Chodzi nam o to, aby w Polsce była normalność. (...) Jeżeli zarzucacie nam, że jesteśmy w średniowieczu, to my chcemy być w tym średniowieczu. Musimy walczyć o nasze zdrowe, polskie wartości”, powiedział Kaleta z mównicy.
By wzmocnić swój przekaz poseł PIS posłużył się także ilustracjami rzekomo pochodzącymi z parad równości. Z dumą zaprezentował zdjęcie trzech mężczyzn dzierżących w dłoniach olbrzymie gumowe penisy. Zdaniem polityka PiS miał być to dowód na zepsucie oraz niecne zamiary środowiska LGBT+. Okazało się jednak, że Piotrowi Kalecie brakuje nie tylko empatii, ale także podstawowej wiedzy o weryfikacji informacji. Internauci szybko wychwycili fakt, że poseł zaprezentował w sejmie fotomontaż, a przedstawieni na zdjęciu mężczyźni w rzeczywistości pozowali z karabinami w dłoniach na jednej ze skrajnie prawicowych manifestacji w USA. Być może następnym razem Piotr Kaleta będzie pamiętał, by korzystać z bardziej wiarygodnych źródeł niż memy...
Patologie Kai Godek
W podobnym tonie wypowiadali się także inni politycy obecni na sali, tacy jak Janusz Kowalski, Dobromir Sośnierz czy Robert Winnicki. W końcu głos zabrała także sprawczyni całego zamieszania Kaja Godek.
„– Pytaliście państwo, co jeżeli dziecko powie, że jest homoseksualistą? Każde dziecko w zdrowej relacji z rodziną może powiedzieć: odkrywam skłonności homoseksualne, mam problemy z alkoholem. Na każdą patologię trzeba reagować”, powiedziała Godek.
Głosy wsparcia
Działacze opozycji nie pozostali obojętni na mowę nienawiści dochodzącą z sejmowej mównicy.
„– Polskiej rodzinie zagraża przemoc, bieda i alkoholizm. Dobra rodzina to ta, w której jest miłość i ludzie kochają się niezależnie od orientacji seksualnej. Dawno nie słyszałam tak wydestylowanej mowy nienawiści, jak dzisiejsze przemówienie. Z Chrystusem na piersi robi pani wszystko, żeby podzielić Polaków. Przeraża mnie ta pewność, że tylko pani wie, jaki jest prawidłowy i właściwy sposób życia. Bezrefleksyjnie powiela pani wzorce rosyjskie”, zwróciła się do Kai Godek Joanna Mucha z Polski 2050.
Solidarność z osobami nieheteronormatywnymi okazali także posłowie lewicy, którzy podczas kolejnego przemówienia Krzysztofa Kasprzaka odwrócili się do niego plecami. Niektórzy z nich trzymali w rękach tęczowe flagi. Na podobny gest zdobył się także wicemarszałek Czarzasty. Niestety zawieszony przez niego nad mównicą symbol wsparcia dla środowiska LGBT+ został zdjęty, gdy zastąpił go Ryszard Terlecki.
„– Panie marszałku Terlecki, to dzień pana hańby. Znowu chcecie łamać konstytucję i deptać prawa człowieka. Kochane osoby LGBT, nie bójcie się. Ich czasy wkrótce przeminą”, powiedziała Barbara Nowacka.
O projekcie „Stop LGBT”
„Stop LGBT” to projekt, który powstał z inicjatywy Fundacji Życie i Rodzina. Jego celem jest przede wszystkim zakazanie demonstracji „propagujących orientację inną niż homoseksualna”, zakaz „kwestionowania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny” oraz „propagowania aktywności seksualnych dzieci i młodzieży przed ukończeniem 18. roku życia”.
Debata na temat projektu Kai Godek oraz jej współpracowników nigdy nie miałaby miejsca w polskim sejmie, gdyby nie fakt, że poparło go 140 tysięcy Polaków. Podpisy były zbierane m.in. w kościołach.
/tekst: Miłosz Piotrowski/