Rasizm w Polsce ma się dobrze i musimy to zmienić – mówi aktywistka Ogi Ugonoh [wywiad]
26-10-2021
![Rasizm w Polsce ma się dobrze i musimy to zmienić – mówi aktywistka Ogi Ugonoh [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6177c60bc8fde602a11da656/246879222_913872689242039_1964683804129908889_n.jpg)
![Rasizm w Polsce ma się dobrze i musimy to zmienić – mówi aktywistka Ogi Ugonoh [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6177c60bc8fde602a11da656/246879222_913872689242039_1964683804129908889_n.jpg)
Przeczytaj takze
Dla wielu z nas rasizm jest tak powszechny, że nawet go nie widzimy – mówi Ogi Ugonoh – Polka nigeryjskiego pochodzenia, aktywistka i influencerka. Ukończyła Kostiumografię na Instutite of Art Design and Technology w Irlandii. W ubiegłym roku była współtwórczynią akcji #DontCallMeMurzyn, która przyczyniła się do uznania przez Radę Języka Polskiego słowa „murzyn” za wykluczające. Seria paneli, rozmów i akcji wokół rasizmu w Polsce przerodziła się w grupę Black is Polish na Instagramie (obecnie: Czarne Jest Polskie), gdzie wraz z Noemi Ndoloką Mbezi, Sarą Alexandre i Martą Udoh, Ogi uświadamia ludzi na temat rasizmu, feminizmu, historii ciemnoskórych, a także oddaje głos ciemnoskórym osobom żyjącym w Polsce. Ogi jest aktywistką na rzecz antydyskryminacji i antyrasizmu, a jej działalność w social mediach rzeczywiście pokazuje, że #czarnejestpolskie.
Obecnie mamy Miesiąc Czarnej Historii, upamiętniający doświadczenia osób czarnoskórych, które są wykluczone z eurocentrycznego programu nauczania. Czy uważasz, ze wasza platforma odpowiada na potrzebę zapełnienia tej luki w edukacji w Polsce?
Na pewno nie jesteśmy w stanie wyedukować całego kraju same. Jedynym sposobem, żeby wypełnić lukę w edukacji historią Czarnych jest wzięcie odpowiedzialności za program nauczania przez nasz rząd i edukowanie w sposób nieeurocentryczny. Często spotykam się z myśleniem, że skoro żyjemy w Europie, to jak inaczej mamy uczyć? Jednak historia Europy to również kolonializm i imperializm, a nauka z tych perspektyw pomogłaby zmienić spojrzenie chociażby na kraje afrykańskie, bo wiedzielibyśmy, że rzeczy, które mamy na co dzień, bardzo często powstają z wyzysku osób w krajach afrykańskich. Same nie wypełnimy tej ogromnej luki w systemie edukacji, ale wierze w to co robimy, bo pokazujemy, że Polak nie musi znaczyć „biały”.
Od dziecka mieszkałaś i wychowywałaś się w Irlandii. Czy teraz, będąc aktywistką w Polsce, obserwujesz jakieś szczególne zachowania i stereotypy w kwestii rasizmu?
Większość mojego życia mieszkałam w Irlandii, spędziłam również czas w Anglii. Oba kraje, w odróżnieniu od Polski, mają aktywną przeszłość kolonialną. Jednak potrzeba skolonizowania innego, stereotypowo prymitywnego kontynentu istniała także u nas, czego dowody mamy chociażby w pismach polskich odkrywców, powielających sentymenty kolonialne, ale także w mowie, a przecież wszystko zaczyna się od mowy. Problem rasizmu w Polsce jest więc tak naprawdę starszy niż nam się wydaje. Nasz sposób rozumienia koloru skóry jest z jednej strony oparty na niewiedzy w kwestii rasizmu, a z drugiej – nasza perspektywa jest bardzo globalna, więc przejmujemy wiele zwrotów i zachowań z różnych krajów i zwykle są one bardzo podobne. Często czarny kojarzony jest z małpą, brudasem czy kimś, kto jest bardziej seksualny. Nasze ciała są uprzedmiotawiane i są obiektem fantazji i wyobrażeń – to są globalne, typowe stereotypy białych osób, które panują również tutaj, w Polsce.
Jak tłumaczycie na swojej platformie, często my sami przyczyniamy się do rasistowskich zachowań, nie wiedząc nawet, że to robimy. Dzieje się tak dlatego, że nie jesteśmy świadomi przywilejów, które mamy jako biali. Czym wobec tego jest biały przywilej?
To system, który stawia białe osoby na najwyższym szczeblu i upewnia się, że reszta świata musi się dostosować do tej białości, rozumianej jako standard zachowania, aby być na jakimikolwiek poziomie. Czyli jeśli białość jest standardem, wszytko inne, co od tej białości odbiega, jest nienormalne. Sam fakt, że istnieją stereotypy o tym jacy są wszyscy Czarni czy Azjaci jest przykładem białego przywileju. Białe osoby reprezentują siebie a niebiałe całe swoje społeczeństwo. Coś takiego nie ma miejsca w przypadku osób białych i nazwałabym to dobrym przykładem białego przywileju. Żyjemy w świecie, w którym przywileje wynikające z bycia białym są tak naturalne, że nie jesteśmy ich świadomi, a one istnieją i pozwalają na stawianie białego zawsze wyżej niż czarnego – w pracy, instytucjach, szkołach czy często nieświadomie w relacjach.
Nieodłączną częścią tej wyższości białych jest tzw. koloryzm. Jak się przejawia i jaki według ciebie ma on związek ze współczesnym kanonem piękna?
Koloryzm niestety funkcjonuje w naszym społeczeństwie. Występuje gdy mniejszości dyskryminują osoby o ciemniejszej skórze niż sami mają. Przez lata w społeczności Czarnych jaśniejsza skóra była postrzegana jako lepsza od ciemniejszej. Świetnym tego przykładem są reklamy. Często występują w nich ciemnoskóre kobiety o przeważnie jaśniejszym odcieniu i z afro, które łatwo ujarzmić – są one bliżej białości, a w kanonie piękna im bliżej białości, tym lepiej... Ale z drugiej strony występuje też fetyszyzacja ciemnoskórych osób, postrzeganych jako egzotyczne i inne, związana z fantazjami czy uprzedzeniami do elementów wyglądu Czarnych. Panuje tendencja uznawania czarnej męskości jako bardziej brutalnej i pożądanej i to też rośnie wraz z ciemniejszym kolorem skóry mężczyzn. W przypadku kobiet im bliżej białości, tym bliżej do europejskich ideałów. W Polsce bardzo popularne są żarty, że polskie kobiety wolą zagranicznych mężczyzn. Ten stereotyp jest popularny i ciemnoskórzy mężczyźni mieszkający w Polsce bardzo często nie wiedzą nawet, że są fetyszyzowani. Kobietom natomiast łatwiej jest dostrzec, gdy są uprzedmiotawiane, bo jako kobiety doświadczamy tego wcześniej i znacznie częściej. Nie możemy sprowadzać człowieka tylko do jednego jego atrybutu, a w tej kwestii w dodatku takiego, który jest bardzo źle rozumiany przez nasze społeczeństwo.
Kwestia włosów afro jest ważnym elementem czarnej kultury. Na Instagramie czarnejestpolskie utworzyłyście nawet cykl „I am not my hair”. Dlaczego włosy stanowią tak ważny aspekt czarnej kultury i dlaczego takie fryzury jak afro, noszone przez białe osoby, są problematyczne?
Ja je noszę. Nie tylko dlatego, że uważam je za piękne, ale dlatego, że są częścią mojej kultury i opowiadają pewną historię. Większość osób ciemnoskórych nie nosi swojego afro zimą ze względu na klimat i dlatego noszą protective styles, jak choćby warkoczyki, które mają funkcję ochronną i nie są tylko jakąś szaloną wakacyjną fryzurą. Przejmowanie takich fryzur jest problematyczne, bo wiąże się z niezrozumieniem ich historii i często nieposzanowaniem jej źródła. Wydaje mi się, że nikomu nigdy nie chodziło tylko o włosy, ale raczej o pożyczanie czarnych stylów bez zrozumienia ich kontekstu. Jeśli nosi się warkoczyki, dredy czy afro, warto wiedzieć skąd się wzięły. Przez długi czas kobiety próbowały dostosować swoje włosy afro, prostować je, by były bliższe białemu kanonowi piękna. Teraz coraz częściej osoby ciemnoskóre noszą swoje włosy naturalnie, nie ukrywają się z nimi. To przede wszystkim kwestia większej mainstreamowej reprezentacji ,ale do dziś są miejsca pracy gdzie czarne osoby nie mogą nosić swoich naturalnych włosów czy warkoczyków, a dzieci są za to wysyłane do domu. Skrajnym przykładem jest niedawna sytuacja, bo z 2019 roku, kiedy 16 letni zapaśnik Aaron Johnson w NJ, który dostał ultimatum - albo zetnie dredy albo się podda przed turniejem. Ścieli mu włosy.
W ostatnim czasie dostrzegamy wiele produkcji czy kampanii uwzględniających czarnoskóre bohaterki, aktorki czy modelki. Co o tym myślisz i czy uważasz, że takie reprezentacje idą w dobrym kierunku?
Studiowałam kostiumografię w Irlandii i jednym z głównych powodów, dla których wybrałam ten kierunek i chciałam pracować w branży filmowej, było to, że nigdy nie widziałam siebie reprezentowanej w filmach czy serialach. Od dziecka było to dla mnie niezrozumiałe, bo niby dlaczego syrenka czy księżniczka musi być biała? Tworzymy media i kulturę w taki sposób, że niebiałe osoby musza się domagać reprezentacji, bo jeśli w ogóle na ekranie pojawia się ciemnoskóra bohaterka to zalicza się do bardzo wyraźnego, jednego typu czarnej postaci, zbliżonej do europejskiego kanonu piękna. Taka reprezentacja nie jest ani trochę autentyczna, bo nie pokazuje różnych odcieni skóry, które widzimy na co dzień, a do tego jest nudna. Białe osoby piszące scenariusze nie są też w stanie zrozumieć i oddać doświadczeń czarnoskórych na ekranie. To właśnie im samym powinniśmy oddawać przestrzeń do wyrażenia swoich historii z ich osobistej perspektywy. Chodzi o wyrównanie tego, co do niedawna było bardzo nierówne. Pojawiają się komentarze, że ukazywanie różnorodności robi się już przesadne, ale z drugiej strony jeszcze niedawno nikt nie miał problemu z tym, że w „Seksie w wielkim mieście” są tylko białe kobiety, pomimo tego że serial był nagrywany w Nowym Jorku, który jest jednym z najbardziej różnorodnych miast w Stanach. Albo z tym, że głowni aktorzy w filmie „Exodus: Bogowie i królowie” Ridleya Scotta są biali, pomimo tego, że film opowiada o egipskich bogach i królach. Takich przykładów jest znacznie więcej.
Wystąpiłaś niedawno wraz z Sarą Alexandre w projekcie Sylwii Makris, gdzie zostałaś przedstawiona na znanym polskim obrazie „Bociany” Józefa Chełmońskiego. Czy takie akcje według ciebie mają szansę znormalizować obecność osób ciemnoskórych w Polsce?
I tak i nie. Ta wystawa była ciekawą inicjatywą, mającą pokazać inność i różnorodność osób, które widzimy na co dzień, a w dodatku zrobić to z innej perspektywy. Duża część sztuki jeszcze do niedawna przedstawiała Czarnych jako dzikusów, obcych – patologicznie albo egzotycznie. Zarówno ja, jak i autorka nie chciałyśmy też próbować wcisnąć na obraz przedstawiający miejsce, gdzie nas, ciemnoskórych nie było wbrew historii nas, ciemnoskórych tam, gdzie nas nie było. Ten pomysł nie ma podstaw historycznych, ale jest ciekawy, bo zmieniając to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, poszerzamy kontekst. Uważam, że Sylwia Makris zrobiła to fantastycznie.
Na platformie czarnejestpolskie podzieliłyście się głosami osób czarnoskórych mieszkających w Polsce, które doświadczyły agresji na tle rasowym. Sama dzielisz się także swoimi doświadczeniami. Wśród nich częstym zjawiskiem wydaje się whitesplaining. Co to takiego?
To tłumaczenie przez białego czarnej osobie, czego ona doświadcza. Problem w tym, że biali nie wiedzą nic o tym doświadczeniu albo używają ograniczonej wiedzy na jego temat. Gdy doświadczam rasizmu w Polsce, to zawsze pojawia się ta jedna osoba, która neguje istnienie zachowań rasistowskich i próbuje podważyć moje historie i odczucia. To jest problematyczne, bo białe osoby bardzo długo stanowiły większość w narracjach i wypowiedziach (niezależnie od tematu), a ich perspektywa była tą dominującą. W Polsce nie dochodzi tylko do przemocy werbalnej. Dalej istnieje przemoc fizyczna wobec Czarnych i ma się dobrze. Warto wtedy wysłuchać innych doświadczeń, dać przestrzeń na głosy odmienne od dominujących, białych. Często biała osoba słysząc taki termin jak whitesplaining, odczuwa to jako atak i reaguje defensywnie, bo zawiera ono w sobie słowo „biały”, co uznają za obraźliwe, mimo że nie ma ono negatywnego wydźwięku, tak jak np. słowo murzyn używane wobec ciemnoskórych, które dopiero niedawno zostało uznane za pejoratywne.
To właśnie wy dzięki akcji #dontcallmemurzyn przyczyniłyście się w zeszłym roku do uznania za słowa murzyn za pejoratywne. Pojawił się wtedy głos profesora Bralczyka, który stwierdził, że słowo to nie jest obraźliwe, ale czy problemem jest tu faktycznie urażenie uczuć?
Słowo murzyn jest archaizmem. To, co powiedział prof. Bralczyk nie miało nikogo urazić, on po prostu nie miał jak się z tym słowem utożsamić. Cały zwrot akcji po #dontcallme był fascynujący, bo naprawdę uważam, że gdzieś indziej, poza Polską, taka sytuacja nie miałaby miejsca. W wielu krajach istnieje już większa świadomość rasizmu oraz tego, że moim prawem jako człowieka jest niezgoda na stosowanie wobec mnie mowy nienawiści ze względu na mój kolor skóry. Nikt nie chce być Murzynem. Ja jestem Czarną kobietą.
Co wobec tego można zmienić, aby pomóc osobom wykluczanym, ale nie popaść w tzw. kompleks białego zbawiciela? Czym on jest i gdzie twoim zdaniem jest granica w takich działaniach?
Najpierw zadałabym pytanie, dlaczego ktoś pomaga? Dlaczego uważa, że ktoś potrzebuje pomocy, a akurat ta osoba jest odpowiednia, by pomóc. Znane są na przykład takie sytuacje, gdy ktoś wrzucił na swoje social media zdjęcia z wakacji, na których były widoczne ciemnoskóre półnagie dzieci czy też prezenty dla „biednych ludzi” z Afryki. Taka „pomoc” zadowala tylko tego turystę i jest właśnie kwintesencją kompleksu białego zbawiciela, który ocenia tamtejsze warunki życia przez pryzmat życia w Europie. Zawsze są eksperci, którzy z naszą pomocą finansową mogliby zdziałać o wiele więcej. Przestańmy robić ludziom upokarzające zdjęcia, a potem wrzucać je do internetu. To nikomu nie pomaga.
Widzisz szansę, że w społeczeństwie dojdzie do zmian?
Wierze w to i staram się być wyrozumiała, gdy spotykam się z ogromną ignorancją i głupotą. Nie łudzę się, że zbawię całą Polskę, ale dzięki działalności aktywistycznej moje doświadczenia nie zostają we mnie, ale mogą uświadamiać ludzi i sprawić, że będą oni częściej zastanawiać się nad tym, co mówią i jak się zachowują. Rozumiem, że często zauważając problematyczne zachowania nie wiemy jak reagować. Warto wtedy sięgnąć do treści, które mogą nas uświadomić i wejść w zwyczaj szukania informacji. Myślę, że zmiany nabiorą tempa, gdy ludzie zrozumieją że to nie jest tylko nasza walka, ale także ich jeśli nie chcą żyć w rasistowskim kraju. Antyrasizm jest dla każdego z nas.
Myślałyśmy o tym, żeby wyjść z treściami poza platformę, ale takie działania edukujące wymagają przede wszystkim poparcia instytucji i organizacji, a nie samych aktywistów. Tym, co możemy zrobić już teraz, jest zadbanie o to, jakich reakcji na odmienność uczymy dzieci w domu i na to jak reagujemy na dehumanizujące teksty. Wiele rasistów szybciej zareaguje na uwagę od białej osoby, widząc że nie jest coś tolerowane wśród „swoich”.
Również dziennikarze powinni upewniać się, że nie tylko mi zadają tego typu pytania, ale także tym, którzy powinni wziąć odpowiedzialność za swoje rasistowskie i stereotypowe działania, czyli politykom, celebrytom czy twórcom medialnym. Niech oni też przemyślą jak przyczyniają się do wykluczenia. Mam nadzieję na zmiany, ale jestem świadoma, że znajduję się w swoje bańce i że poza nią jest jeszcze wiele do zrobienia.
/tekst: Nikol Gorelikowa/
Polecane

Billie Eilish stworzyła swoje pierwsze perfumy. Gwiazda zawsze o tym marzyła

Burza po występie aktorki w DDTVN. Twarz kampanii o depresji poleca magiczne okulary, lit i ruch

Sanah, Michał Szpak, Matylda Damięcka i Polskie Znaki razem śpiewają tradycyjne pieśni żałobne

Rzeźba Magdaleny Abakanowicz została najdroższym dziełem sztuki sprzedanym w Polsce

W Rosji powstał telewizyjny drag show, ale twórcy twierdzą, że nie ma nic wspólnego z LGBT+
Polecane

Billie Eilish stworzyła swoje pierwsze perfumy. Gwiazda zawsze o tym marzyła

Burza po występie aktorki w DDTVN. Twarz kampanii o depresji poleca magiczne okulary, lit i ruch

Sanah, Michał Szpak, Matylda Damięcka i Polskie Znaki razem śpiewają tradycyjne pieśni żałobne

Rzeźba Magdaleny Abakanowicz została najdroższym dziełem sztuki sprzedanym w Polsce


![Najstarsza polska drag queen: „Za komuny wszystko było szare, ale nie gejowska Warszawa!” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/60d9abda6ce0b3757a399fdf/pride_fb.jpg)
![„Każdy jest wyjątkowy na swój sposób" – mówi nam Apolonka, ciałopozytywna modelka [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61602f5044433f02ee316f7e/Apolonka%20foto.jpg)
![[Z archiwum K MAG] Memiary. To z nimi zaczynamy dzień, przeglądając Instagrama przy śniadaniu [rozmowy]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61728b0544433f02ee31709c/horoskopy1.jpg)
