„– Muzycy, influencerzy i fotografowie używają social media, aby przełamać normy mody i stylu, i to odnosi się zarówno do gejów, jak i heteroseksualnych mężczyzn. Młodsze pokolenie nie chce tkwić w klatce tego, co jest lub nie jest dozwolone”, powiedział bloger modowy Joel Moore na łamach „Business of Fashion".
Podczas gdy raporty Pew Research przywoływane na portalu „Business of Fashion" pokazują, że generacja Z (osoby urodzone od połowy lat 90. do mniej więcej 2012) traktuje płeć bardziej elastycznie, warto zauważyć, że to nie pierwszy raz, kiedy moda męska przechodziła podobne zmiany. W latach 70. ubiegłego wieku w USA triumfy święciła tak zwana Peacock Revolution (Pawia Rewolucja), która umożliwiła pojawienie się w modzie męskiej bardziej dopasowanych krojów czy też oryginalnych kolorów i wzorów. Ta rewolucja nie potrwała długo, pokazała jednak, jakie możliwości kryją się w modzie męskiej państw Zachodu, która wcześniej w głównym nurcie hołdowała jedynie kultowi garniturów.
Jaka jest jednak różnica między boomem na unisex w latach 60. i 70. a zmianami, które można zauważyć teraz? Otóż odważniejsze ubrania przestają być domeną mniejszości. Badaczka teorii płci, doktor Joanne Enswistle, twierdzi, że podczas gdy większość kultur podkreśla różnice dotyczące biologicznych płci, nie wszystkie rozdzielają tożsamości w ten sam sposób. Oznacza to, że różnice w ubraniach są kulturowo narzucone, subiektywne – można je więc naginać. O ile wcześniej unisex był rodzajem niszowego, upolitycznionego buntu przeciwko hierarchiom płci czy też kapitalizmowi, teraz staje się po prostu rodzajem ekspresji, w którym uczestniczyć może każdy.
„– Nie staram się tworzyć jakiegoś stanowiska – noszę po prostu to, co lubię nosić”, powiedział w rozmowie z „Dazed" Mark Bryan.
Jak zauważył „Business of Fashion", tworzenie nowej wizji męskości to nie tylko tworzenie innych wykrojów i wybieranie mniej konwencjonalnych kolorów i printów. Ważne jest także zatrudnianie modeli, którzy odbiegają od tradycyjnych wzorców, według których musiał żyć mężczyzna, czy też stosowanie strategii marketingowych, w których podkreśla się wolność i tolerancję.
Co więcej, niektóre marki – takie jak choćby Hood by Air, które niedawno ogłosiło reaktywację, czy też Eckhaus Latta – rezygnują z binarnych podziałów. Eckhaus Latta określają się mianem marki „postgender", natomiast twórca Hood by Air, Shayne Oliver, o swojej marce mówi „powerwear". Idea, że elementy androgyniczne dają pewnego rodzaju władzę, nie jest niczym nowym: pojawiła się już w pismach Arystofanesa, który przywołuje historię mitycznych ludzi należących do trzeciej płci, mających często cechy męskie i kobiece. Byli tak oni tak potężni, że Zeus rozdzielił ich na pół. Teraz ci giganci wracają, aby pokazać, że wolność powinna być powszechna i walka o nią może przybierać różne formy.