Advertisement

Hasło „Andrzej Duda debil” zniknęło z wyszukiwarki Google

Autor: KB
30-03-2021
Hasło „Andrzej Duda debil” zniknęło z wyszukiwarki Google

Przeczytaj takze

Pod koniec zeszłego tygodnia pisarz i scenarzysta Jakub Żulczyk został oskarżony o znieważenie prezydenta Rzeczpospolitej po tym, jak w jednym z serwisów społecznościowych nazwał Andrzeja Dudę „debilem”. Temat bardzo szybko podchwyciły polskie i światowe media, a hasło „Andrzej Duda debil” w wyszukiwarce Google ogromnie zyskało na popularności. Teraz jednak propozycja autouzupełnienia zniknęła. To reakcja wewnętrzna Google czy zgłoszenie?

Pytania o granice wolności słowa

Kontrowersyjny komentarz Żulczyka dotyczył posta Andrzeja Dudy, w którym prezydent RP życzył Joe Bidenowi powodzenia w wyborach, gdy było już jasne, że został on wybrany na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych i zbierał gratulacje od głów państw z całego świata. Wpis pisarza kończył się tak: „Wszystko, co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem”.
Wszczęcie postępowania przez prokuraturę i oskarżenie Żulczyka o znieważenie prezydenta stało się pretekstem do dyskusji, czy współtwórca scenariusza serialu „Ślepnąc od świateł” miał prawo użyć takiego określenia względem prezydenta oraz jakie są granice wolności słowa w takiej sytuacji. Na te rozważania zareagował również algorytm wyszukiwarki Google – przez kilka dni po wpisaniu „Andrzej Duda” na szczycie listy pojawiało się autouzupełnienie „Andrzej Duda debil”.
Podpowiedź już zniknęła z wyszukiwarki, co z kolei zaprowadziło do pytania, czy to działanie firmy, czy hasło zostało zgłoszone np. przez otoczenie prezydenta. W rozmowie z Wirtualnymi Mediami interactive director w GreenParrot Krzysztof Czapnik wyjaśnia jednak, że to efekt działania monitoringu Google i regulaminu wyszukiwarki dotyczącego systemu podpowiedzi. Na stronach Google można znaleźć:
„Gdy rozpoczynasz wyszukiwanie w Google, możesz szybko znaleźć informacje, patrząc na podpowiedzi wyszukiwarki. Są to potencjalne hasła związane z zapytaniami wpisywanymi przez Ciebie i innych użytkowników”.
Po ostatnim oskarżeniu wobec Żulczyka wśród nich pojawiły się te zawierające obraźliwe określenia prezydenta.
– Ostatnie wydarzenia ze ściganiem pisarza Jakuba Żulczyka przez prokuraturę za znieważenie prezydenta sprawiło, że w podpowiedziach znalazły się dwie kontrowersyjne opcje. Po wpisaniu „Duda” algorytm podpowiadał frazę „Duda jest debilem”, z kolei po wpisaniu „Andrzej Duda” algorytm podpowiadał frazę „Andrzej Duda debil”. Analizując Google Trends dla obu tych fraz, zauważyć można, że zyskały one bardzo szybko na popularności, co było powodem ich pojawienia się w podpowiedziach –, powiedział Czapnik w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Czy usunięcie obu fraz jest zaskoczeniem? Ekspert GreenParrot uważa, że nie.
– Nie wiemy, czy w tym konkretnym przypadku zadziałał algorytm, czy też Google usunęło podpowiedzi ręcznie. Algorytm mógł usunąć podpowiedzi ze względu na dwa punkty, które możemy odnaleźć w dokumentach Google mówiących o podpowiedziach –, zaznacza Czapnik.
O jakie punkty chodzi? Krzysztof Czapnik odsyła do działu „Pomoc”:
„Jeśli podpowiedzi się nie pojawiają, algorytm mógł wykryć, że: (…) Z nazwą powiązane zostało słowo potencjalnie uznawane za obraźliwe lub wrażliwe i zastosowano automatyczną regułę”.
„Obraźliwe hasła i prywatne dane związane z konkretnymi osobami: Nie pozwalamy na podpowiedzi, które wiążą potencjalnie obraźliwe lub kontrowersyjne hasła z konkretnymi osobami”.
Wciąż nie wiadomo, jak było, ale nieoficjalnie mówi się, że Google nie otrzymało prośby o usunięcie haseł.
– Ręcznie wyszukiwarka Google mogła zostać zmuszona do usunięcia podpowiedzi przez zgłoszenie żądania usunięcia treści zaznaczonych w odpowiednim formularzu. Sytuacja z ostatnich dni pokazuje, że algorytmy Google w dalszym ciągu wymagają zmian, aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości. Obiektywnie rzecz biorąc, usunięcie tych podpowiedzi było dobrym krokiem i nie wyobrażam sobie, aby w jakimkolwiek poważnym kraju imię i nazwisko urzędującego prezydenta było automatycznie łączone z obraźliwym słowem w podpowiedziach Google. Sytuacja ta przypomina analogiczną sprzed kilkunastu lat, kiedy po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy „kłamca” pierwszą pozycją w wynikach była strona poświęcona Donaldowi Tuskowi w polskiej wersji Wikipedii –, podkreśla Czarnik w Wirtualnych Mediach.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement