Memy i przekleństwa
„- Na pierwszym miejscu znalazło się nazwisko polityka na S oraz słowa od tego nazwiska utworzone. Na drugim miejscu jest nazwa stygmatyzująca popularne imię żeńskie, którego zwycięstwo wykluczyliśmy tydzień temu, na trzecim miejscu jest czasownik pochodzący od nazwy instytucji organizującej plebiscyt, wyrażający sprzeciw uczestników wobec naszej decyzji. Na czwartym i piątym miejscu są hasła znane z ulicznych demonstracji zawierające słowa wulgarne na W oraz J (drugie hasło symbolizowane jest często przez osiem gwiazdek)”, możemy przeczytać w komunikacie kapituły plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku 2020.
Niekwestionowanym zwycięzcą tegorocznego plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku 2020 okazał się wicepremier Jacek Sasin oraz czasownik „sasinić", czyli „wydawać pieniądze bez sensu". Słowo zainspirowały słynne majowe wybory korespondencyjne, na które wydano 70 milionów złotych i które się nie odbyły. Od tego czasu polityk jest bohaterem żartów internautów oraz licznych memów. Powstał nawet kalkulator Sasinator, dzięki któremu można przeliczyć daną jednostkę na tzw. „sasiny". Dla przypomnienia, jeden „sasin" to 70 milionów. Jak możemy przeczytać na stronie kalkulatora, Robert Lewandowski zarabia ok. 1,3 sasin rocznie. Drugie miejsce zajęła „Julka z Twittera", która została zdyskwalifikowana już pod koniec listopada. „Julka z Twittera" to określenie używane wobec młodych dziewczyn o lewicowych poglądach, które angażują się w aktywizm internetowy, chociaż brakuje im podstawowej wiedzy na tematy społeczne i polityczne. Określenie narodziło się na fali protestów po zabójstwie George'a Floyda i wyborów prezydenckich oraz utrwaliło się podczas protestów przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Dlaczego właśnie „Julka"? W latach 2001-2012 było to najczęściej nadawane imię dzieciom płci żeńskiej. „- Rzeczownik odimienny Julka/julka z Twittera pierwotnie był lekceważącą nazwą pewnego typu zachowań, lansowania w mediach społecznościowych poglądów liberalnych czy lewicowych bez otwartości na dyskusję. Takie osoby z pewnością istnieją i to słowo w normalnych czasach nie powinno dziwić czy obrażać bardziej niż zeszłoroczne słowo zwycięskie alternatywka. Jednak wraz z zaostrzeniem konfliktu społecznego julka jest w zgłoszeniach plebiscytowych coraz częściej definiowana w odniesieniu do poglądów, a nie zachowań. Podobną metamorfozę przeszło określenie prawicowego aktywisty – kuc. W sytuacji, w której wyśmiewane „julki” są bite na ulicach, kapituła plebiscytu na mocy regulaminu zdecydowała, że nie wygra słowo wyśmiewające czyjeś poglądy”, wyjaśniło PWN w oficjalnym oświadczeniu opublikowanym na Facebooku.
Trzecie miejsce zająłby czasownik „spewuenić", podchodzący od nazwy instytucji organizującej plebiscyt Młodzieżowo Słowo Roku (PWN). „Spewuenić", czyli... „nie uznać demokratycznych wyników konkursu ponieważ nie zgadzają się one z ideologią autora konkursu". Słowo jest odpowiedzią na decyzję PWN o zdyskwalifikowaniu słowa „Julka", które według wielu miało szansę na zwycięstwo. Żeby było jeszcze ciekawiej, słowo „spewuenić" zajęło miejsce tuż za „Julką".
Miejsca czwarte i piąte zajęły natomiast hasła, które zdominowały protesty przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Mowa, oczywiście, o „Wypierdalać" oraz słynnych ośmiu gwiazdkach, pod którymi kryje się hasło „Jebać PiS". Warto jeszcze doprecyzować, że osiem gwiazdek zdobyło popularność po tegorocznej wygranej Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Inne popularne słowa to „atencjusz", „rzepiara" oraz „yś". Nie zabrakło też odniesień do obecnej sytuacji w kraju i na świecie, jak np. „koronaferie", „covidiota" czy „zdalka". Za najciekawszy neologizm jury uznało „tozależyzm", czyli „ideę mówiącą o tym, że nic nie jest takie, jakie się wydaje".
Jury nie wyłoniło zwycięskiego słowa, ponieważ słowa, które znalazły się na pięciu pierwszych miejscach, są sprzeczne z regulaminem plebiscytu. Całe wyjaśnienie znajdziecie poniżej:
„- Kapituła plebiscytu Młodzieżowe Słowo Roku postanowiła w roku 2020 nie wyłaniać zwycięskiego słowa. Konkurs, który przez lata był zabawą z językiem i służył refleksji nad nim, stał się w tym roku areną walki na słowa, a tego faktu nie możemy i nie chcemy akceptować. Najczęściej zgłaszane były słowa wulgarne, wyśmiewające konkretne osoby, poglądy, postawy lub płeć (...) Słowa, które znalazły się na pięciu pierwszych miejscach, są sprzeczne z regulaminem plebiscytu, na mocy którego eliminuje się określenia wulgarne, obraźliwe, nawołujące do nietolerancji, odnoszące się do konkretnych osób (w tym nazwiska). Z tych powodów kapituła plebiscytu nie wskazała zwycięskiego słowa roku 2020”, wyjaśnia PWN w oficjalnym komunikacie.