Młodzieżowy Strajk Klimatyczny zorganizował w piątek marsze w 20 polskich miastach. Największy odbył się w Warszawie. Podczas strajku w stolicy 14-letnia dziewczyna miała malować korektorem po parkomacie. Zainterweniował przechodzień, który zgłosił sprawę funkcjonariuszowi. Skutkowało to zatrzymaniem przez policję. Dziewczynę przewieziono na komendę przy ulicy Zakroczymskiej w Warszawie. Około 15 uczestników marszu i ugrupowań klimatycznych przedostało się pod budynek i przez około półtorej godziny protestowało. Słychać było krzyki „Nigdy nie będziesz szła sama” czy „Solidarność naszą bronią”.
„– Chcieliśmy, żeby ta dziewczyna to usłyszała i mniej się stresowała”, powiedziała Wiktoria Magnuszewska, aktywistka z Młodzieżowego Forum LGBT+, która znajdowała się przed budynkiem.
Z opisów świadków wynika, że wraz z obywatelami, przed komendą miało znaleźć się nawet kilka kordonów policji.
„– To pierwszy kontakt tej dziewczyny z policją. Była zestresowana tą sytuacją, zapłakana”, mówił poseł Koalicji Obywatelskiej Franek Starczewski OKO.press chwilę po zatrzymaniu 14-latki.
Podkreślił też, że w postępowaniu policji zabrakło ludzkiego podejścia do nastolatki, dla której zatrzymanie to niepotrzebny stres i łzy.
Jak twierdzi poseł Franek Starczewski, dziewczynie nie można zarzucić niszczenia mienia, gdyż korektor można zdrapać paznokciem. W dodatku obrazek nie przedstawiał niczego „zdrożnego”.
„– Policja musi mieć świadomość, że do młodych trzeba mówić spokojnie. Muszą jakoś odbudować zaufanie, które stracili przez działania podczas Strajków Kobiet”, podsumował poseł Starczewski.
/tekst: Michelle Brustad/