Advertisement

Od Monroe i Hepburn do DiCaprio i Nicholsona - gwiazdy w obiektywie Douglasa Kirklanda

Autor: Monika Kurek
26-03-2020
Od Monroe i Hepburn do DiCaprio i Nicholsona - gwiazdy w obiektywie Douglasa Kirklanda

Przeczytaj takze

Archiwalne zdjęcia gwiazd za każdym razem robią równie duże wrażenie i zawsze ogląda się je z dużą przyjemnością. Pisaliśmy już m.in. o grafiku zestawiającym stare i nowe zdjęcia celebrytów w efektownych fotomontażach oraz starszej pani pozującej z największymi nazwiskami Hollywood.
Douglas Kirkland to słynny, hollywoodzki fotograf gwiazd i już na początku kwietnia będzie można wylicytować jego portret Audrey Hepburn podczas wirtualnej aukcji "Fotografia Kolekcjonerska: Klasyka i Awangarda Artystyczna" organizowanej przez warszawski Dom Aukcyjny DESA. Z tej okazji postanowiliśmy przyjrzeć się sylwetce fotografa oraz jego niezwykłej twórczości.

W łóżku z Marylin

- To nie była Marylin której się spodziewałem. Była wspaniała, wesoła, optymistyczna, niemal figlarna (...) Powiedziała: potrzebujemy łóżka, jedwabnej pościeli, szampana i piosenek Franka Sinatry. Ja zajmowałem się stroną techniczną, ale to Marylin Monroe stworzyła te zdjęcia - powiedział w wywiadzie dla CBS Kirkland.
Był 1961 a Kirkland był młodym fotografem, który niedawno zaczął pracę w magazynie "Look". Na 4 dni przed sesją do 25. wydania magazynu odwiedził najsłynniejszą blondynkę świata w jej apartamencie na Doheny Drive wraz z dwoma kolegami z pracy. To był jej pomysł, aby sesja wyglądała w ten sposób. Niecały rok później aktorkę znaleziono martwą. "Zachowywała się jak dziewczyna z sąsiedztwa", wspomina. Do dzisiaj ludzie najchętniej pytają go właśnie o Marylin. Właśnie dlatego w 2012 roku wydał książkę "With Marylin: An Evening/1961", której dzieli się swoją prywatną kolekcją oraz wspomnieniami.
Przepustkę do Marylin dała mu jednak Elizabeth Taylor. Początkowo aktorka zgodziła się wyłącznie na wywiad, ale po tym, jak Kirkland wyjaśnił jej, jak bardzo mu na tym zależy, zgodziła się także na zdjęcia. Dzięki temu przyszło mu pracować m.in z Judy Garland, Marlene Dietrich czy Shirley MacLaine. W tym samym roku sfotografował Marylin w łóżku i nic już nie było takie same. W 1966 został wysłany na plan filmu "Jak ukraść milion dolarów", w którym główną rolę grała Audrey Hepburn. Tam poznał swoją drugą żonę, Françoise. Jej mama była rzecznikiem prasowym produkcji i Françoise przyszła ją odwiedzić na planie. Po dwóch latach wzięli ślub i do dnia dzisiejszego mieszkają razem w Hollywood Hills.
Lista gwiazd, które stanęły przed jego obiektywem jest długa. Pozowali dla niego m.in. Mick Jagger, Björk, Coco Chanel, Brigitte Bardot, Sophia Loren, Catherine Deneuve, Michael Jackson, Diana Ross, Arnold Schwarzenegger, Morgan Freeman, Andy Warhol, Leonardo DiCaprio, Brad Pitt, Angelina Jolie czy Paris Hilton. Pracował też na wielu planach filmowych takich jak "Titanic", "Jak ukraść milion dolarów", "2001: Odyseja kosmiczna", "Wybór Zofii", "Pożegnanie z Afryką", "Miłość, szmaragd i krokodyl", "Wielki Gatsby" czy "Moulin Rouge".
Zobaczcie cały wywiad poniżej:

Jak nie drzwiami, to oknem

Douglas Kirkland dorastał w kanadyjskim Fort Erie w Ontario. Po raz pierwszy sięgnął po aparat w wieku 7 czy 8 lat, a wieku 14 dorabiał w lokalnym studio robiąc zdjęcia paszportowe. Po ukończeniu liceum w Buffalo, wyjechał do Nowego Jorku, aby uczęszczać do York Institute of Photography, ale po otrzymaniu dyplom wrócił na życzenie ojca, obawiającego się wojny Koreańskiej. Choć przez jakiś czas współpracował z gazetami "Fort Erie Times Review" i "Welland Tribune", jego marzenia zawsze były związane ze Stanami Zjednoczonymi. W końcu wyjechał do Virginii i zatrudnił się w małej drukarni - był już wtedy po pierwszym małżeństwie. Wówczas jego ulubionym fotografem był Irving Penn, pracujący wówczas dla Vogue'a, więc napisał do niego kilka listów. W odpowiedzi na ostatni otrzymał zaproszenie do New Jersey. Nauczył się od Penna wielu rzeczy, ale wciąż pragnął czegoś więcej,
- Myślałem o tych wszystkich ludziach, którzy przyjeżdżają do Nowego Jorku z całego świata, nie znając języka czy kultury, a mimo to udaje im się uczynić ze swoich nazwisk marki. Myślałem: jeżeli oni mogą to zrobić, a ja mówię po angielsku i znam kulturę, to ja też mogę to zrobić - zdradził Kirkland w wywiadzie dla Destination Of The World News.
W 1957 roku dał sobie rok na zrobienie kariery w Nowym Jorku. W międzyczasie robił różne rzeczy: pracował na stacji Shell, robił zdjęcia na ślubach czy dla magazynu "Chemical Week", Po ośmiu miesiącach odezwał się do niego Arthur Rothstein z magazynu "Look" i właśnie tak wszystko się zaczęło (miał wtedy 24 lata). Kirkland próbował wcześniej dostać się do "Look", ale bezskutecznie. Machina ruszyła dopiero, gdy dostrzegł go Rothstein i wkrótce zaczął pracować z największymi nazwiskami. Finalnie spędził w "Look" 11 lat swojego życia, ale robił też zlecenia dla "Life", więc większość planów filmowych i zdjęciowych stała dla niego otworem.
Zobaczcie niektóre z jego wspaniałych zdjęć:
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement