Advertisement

Paryska noc i lateks – Saint Laurent na jesień i zimę 2020/21

28-02-2020
Paryska noc i lateks – Saint Laurent na jesień i zimę 2020/21

Przeczytaj takze

Wieczorny pejzaż Paryża rozdarty światłami wieży Eiffla stał się charakterystycznym tłem dla pokazów Saint Laurent odbywających się na placu Trocadero. Tym razem jedna rzecz lśniła o wiele intensywniej niż najbardziej znana na świecie wieża – nogi modelek ubrane w lateks.

To nie tylko seks

Scenografia najnowszej prezentacji była zaskakująco prosta. Widzowie mieli przed sobą beżową ścianę, którą porównać można do wykładziny w luksusowym, paryskim apartamencie. Nie był to przypadek, ponieważ tym razem Anthony Vaccarello na warsztat wziął burżuazję. Sam motyw od pewnego czasu obecny jest już w modzie, a wszystko to za sprawą Ricardo Tisciego z jego międzypokoleniową wizją Burberry oraz Hediego Slimane'a, który zapoczątkował trend kolekcją dla Celine.
Drugim filarem kolekcji Belga stał się lateks. W tym wypadku również możemy powiedzieć „nihil novi”, bowiem lateks promowała Clare Waight Keller u Givenchy, a także Richard Quinn. Dopiero z połączenia tych dwóch, przeciwnych sobie żywiołów wyłania się kolekcja na jesień i zimę 2020/21 – niebezpieczna i paryska jednocześnie, niczym Catherine Deneuve w Piękności dnia, gdzie odziana była w winylowy płaszcz projektu Yvesa.
„Nie chciałem, by chodziło jedynie o seks, chciałem zabawić się wyobrażeniem burżuazji. Zainspirowały mnie lata 90., kiedy, tak mi się wydaje, Yves Saint Laurent był mniej zainteresowany życiem ulicy niż w latach 60. i 70.” – tak całokształt kolekcji tłumaczył projektant.
I rzeczywiście, na wybiegu odnaleźć można było szereg elementów nawiązujących do tego okresu. Pokaz otworzyła seria dwurzędowych marynarek w odcieniach czerwieni, granatu, musztardy i brązu zestawionych z lateksowymi leginsami, które bez trudu można określić mianem drugiej skóry. Nie zabrakło skórzanych spódnico-spodni i spódnic w towarzystwie opinających nogę kozaków za kolano. Jeśli natomiast chodzi o okrycia wierzchnie, królowały długie płaszcze i puszyste, futrzane kurtki. Stylizacje dopełniały bluzki z fontaziem i koronkowe staniki. W biżuterii najlepiej czułaby się chyba Alexis z serialu Dynastia – złote łańcuchy, bransolety i przeskalowane kolczyki wyglądały jak wyciągnięte prosto z serialu.

Wyzwalająca ultrakobiecość

Vaccarello, znany dotąd z umiłowania monochromii, najnowszą kolekcją udowodnił również, że potrafi operować kolorem. Krwista czerwień kontrastuje z ochrą i granatem. Delikatna szarość i biel przechodzą w gołębi błękit. Nasycone błękity i fiolety w towarzystwie oberżyny oraz różu nadają odpowiedniej dynamiki całej kompozycji, zaś odcień leśnej zieleni subtelnie nawiązuje do słynnej kolekcji Saint Laurenta z 1971 roku.
Po obejrzeniu tego kilkunastominutowego show, widz może zacząć snuć elegancką, perwersyjną fantazję na temat kobiety YSL. Byłaby nią wyrafinowana dominatrix mieszkająca na Rive Gauche, która tak samo jak delikatnie otulającą, kaszmirową marynarkę lubi opinający i błyszczący lateks...
Moja kobieta ma siłę, by robić, co tylko chce. Nie jest uległa. Przejmuje kontrolę. Ma władzę” –, sumuje Vaccarello.
W momencie, gdy wydano wyrok w sprawie Harvey’a Weinsteina, słowa dyrektora kreatywnego brzmią nad wyraz celnie.
/tekst: Filip Janiak/
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement