Jan Komasa zdecydowanie dojrzał przez ostatnią dekadę, choć czuja do obsady miał chyba od zawsze. Wiodące role w „Hejterze” przypadły aktorom, którzy do tej pory nie mieli jeszcze większej szansy na zaprezentowanie swoich możliwości. Zachwyca przede wszystkim Maciej Musiałowski w roli Tomka, ambitnego studenta prawa Uniwersytetu Warszawskiego pochodzącego z proletariackiej rodziny, który zakochuje się w dziewczynie z „dobrego domu”, Gabi (Vanessa Aleksander). Odrzucony przez swoją miłość i z góry traktowany jako życiowy nieudacznik staje się coraz bardziej cyniczny, nienawistny i manipulatorski, dążąc do zemsty na wszystkich dookoła. Sieje zamęt i chaos podobny do tego, który niedawno mogliśmy oglądać w „Jokerze”.
Tomek po tym, jak zostaje usunięty z uczelni w wyniku oskarżenia o plagiat (już sama scena rozmowy z dziekanem i wykładowczynią zwiastuje, że czeka nas charakterologiczny rollercoaster), zatrudnia się w agencji reklamowej balansującej na granicy prawa, której specjalizacją jest niszczenie wizerunku znanych osób. W końcu chłopak otrzymuje od swojej szefowej, Beaty Santorskiej (Agata Kulesza), zlecenie oczernienia polityka i kandydata na prezydenta Warszawy Pawła Rudnickiego (Maciej Stuhr), którego z kolei publicznie popierają rodzice Gabi, uprzywilejowani państwo Krasuccy (w tych rolach świetna Danuta Stenka i Jacek Koman). Tomek wykorzystuje ten fakt i… staje się jednym z członków sztabu wyborczego Rudnickiego, grając na dwa fronty. Do swoich manipulacji wykorzystuje oczywiście nietuzinkową umiejętność poruszania się po świecie gier i social mediów, a metody jego działania w bezkompromisowy sposób pokazują, jak współcześnie tworzą się i rozlewają kwas grupy nienawiści.
Musiałowskiemu należą się czapki z głów, ponieważ 26-latek perfekcyjnie oddaje zmiany, jakie zachodzą w psychice złamanego człowieka. Aktor w niemal perwersyjny sposób ukazuje dwoistość charakteru swojego bohatera, intryguje i przeraża zarazem. Oprócz emocji rysujących się na jego twarzy efekt dodatkowo podbija niepokojąca muzyka Michała Jacaszka i przyciemnione kadry Radosława Ładczuka. Co więcej, w jednej ze scen Musiałowski zdobywa się na ekranową odwagę, na którą niejeden młody aktor prawdopodobnie by się nie zebrał – najczęściej z obawy przed tytułowym hejtem.
„Hejter” w polskich kinach od dzisiaj, zaś swoją światową premierę będzie miał podczas festiwalu filmowego Tribeca, którego współzałożycielem jest Robert De Niro. Obejrzyjcie zwiastun: