Advertisement

Polska na liście 30 reżimów wykorzystujących pandemię do celów politycznych i opresji

Autor: Monika Kurek
14-04-2020
Polska na liście 30 reżimów wykorzystujących pandemię do celów politycznych i opresji

Przeczytaj takze

Wydawałoby się, że w obecnej sytuacji rządy wszystkich krajów dotkniętych koronawirusem mają pełne ręce roboty. Tymczasem prezydent Andrzej Duda założył niedawno TikToka, jutro i pojutrze odbędą się pierwsze czytania projektów zakazujących aborcji oraz przewidujących kary dla edukatorów seksualnych, a Prawo i Sprawiedliwość wciąż nalega na to, aby wybory odbyły się w zaplanowanym terminie.
Portal Vice przygotował listę 30 państw, które wykorzystują pandemię do represjonowania obywateli i trudno dziwić się obecności Polski w zestawieniu. Twórca rankingu, David Gilbert, uzasadnił pokrótce wybór każdego z nich i niestety, tym razem nie ma powodów do dumy, zwłaszcza, że obok Polski wymienił kraje takie jak Rosja, Chiny, Białoruś, Izrael, Węgry czy Wenezuela.

Może być gorzej

- Różne rządy państw na całym świecie, zarówno całkowicie autorytarnych jak Chiny czy Rosja, jak i wadliwych demokracji pokroju Węgier czy Filipin, wykorzystują obecny kryzys do umocnienia władzy oraz łamania praw obywatelskich. Jeżeli wkrótce sytuacja się pogorszy i pandemia dotknie również najbiedniejsze kraje świata, przykładów opresji będzie dużo więcej. To tylko czubek góry lodowej - powiedziała Allie Funk, analityk i specjalista ds. technologii i demokracji we Freedom House, organizacji non-profit, która jest "wyraźnym głosem na rzecz demokracji i wolności na całym świecie".
W sytuacjach kryzysowych granica pomiędzy chronieniem obywateli, a nadużyciami jest bardzo cienka. W ostatnich dniach coraz częściej policję oskarża się o wręczanie nieuzasadnionych mandatów czy użycie siły podczas interwencji. Oczywiście, każdy medal ma dwie strony, a w przypadku, gdy całe zajście nie zostało nagrane, trudno jednoznacznie stwierdzić, kto ponosi winę. Takie sytuacje budzą jednak nie tylko niepokój, ale także nakręcają spiralę przemocy. "Łapanki" na rowerzystów i spacerujących czy sprawdzenie paragonów często drażnią osoby poddawane kontroli na tyle, że próbują protestować, co często kończy się bardzo nieprzyjemnie. Przykładowo, w Belgii wybuchły ostatnio zamieszki spowodowane śmiercią 19-latka. Chłopak jadący na skuterze, nie zatrzymał się do kontroli i wjechał pod nadjeżdżający radiowóz.
Głównym powodem, dla którego Polska znalazła się na liście Gilberta są nadchodzące wybory prezydenckie, które mają odbyć się 10 maja 2020 roku. Prawo i Sprawiedliwość proponuje wybory korespondencyjne, a według Wiceministra Sprawiedliwości, Michała Wójcika, opozycja protestuje wyłącznie z "z powodów czysto politycznych". Ustawę dot. wyborów korespondencyjnych przegłosowano w zeszłym tygodniu: za jej przyjęciem opowiedziało się 230 posłów, 226 było przeciw, a 2 postanowiło wstrzymać się od głosu. Teraz Senat ma czas na poprawki, a ustawa może wrócić do Sejmu najpóźniej na 3 dni przed wyborami. Początkowo za nie oddanie głosu miała grozić kara więzienia, ale zostało to już zmienione i można zrezygnować z oddania głosu bez poniesienia konsekwencji. Przy adresowaniu pakietów poczta będzie korzystać z istniejących spisów wyborców, warto więc upewnić się w urzędzie, czy na pewno w spisie jest nasz aktualny adres
Polska: Obecna władza próbuje przeforsować wybory prezydenckie w przyszłym miesiącu, pomimo zakazu prowadzenia kampanii wyborczej spowodowanego pandemią. Jak podkreśla opozycja, daje to niesprawiedliwą przewagę prezydentowi Andrzejowi Dudzie - możemy przeczytać w uzasadnieniu Davida Gilberta.

Lista wstydu

Jakie państwa jeszcze znalazły się na liście Vice? Gilbert wytknął Rosji wykorzystanie pandemii do inwigilowania mieszkańców m.in. poprzez technologię rozpoznawania twarzy, aplikacje lokalizujące, wyciągi z kart kredytowych, podsłuch czy kamery CCGTV, które wcale nie skończy się wraz z izolacją. Prezydent Białorusi, Alaksandr Łukaszenka, natomiast odmówił zaostrzenia przepisów i lekceważy zagrożenia, zachęcając obywateli do picia wódki oraz długich kąpieli.
Dalej jest tylko gorzej. W Ugandzie wywleczono siłą 20 osób ze schroniska LGBTQ i umieszczono je w areszcie pod pretekstem złamanie zakazu o zgromadzeniach powyżej 10 osób. W Kenii pod pretekstem kwarantanny i godziny policyjnej zastrzelono małego chłopca, który wyszedł na balkon. W Paragwaju policja grozi spacerującym paralizatorem oraz każe im wykonywać pajacyki oraz powtarzać "Już więcej nie wyjdę z w domu, panie władzo", leżąc twarzą do ziemi.
Najsprytniejszy okazał się jednak prezydent Węgier, Viktor Orbán, który przejął dyktatorską władzę nad Węgrami na czas trwania stanu wyjątkowego. Zgodnie z nową regulację, Orbán samodzielnie zadecyduje, kiedy to nastąpi.
Zobaczcie, jak policja wymusza posłuszeństwo w Paragwaju:
Gilbert wylicza dalej: prezydent Jemenu, Abd Rabbu Mansour Hadi, wstrzymał druk wszystkich gazet, a aktywiści i dziennikarze są inwigilowani, prześladowani i przetrzymywani w areszcie. Irański rząd stworzył aplikację Cafe Bazaar, która rzekomo ma pomóc w zdiagnozowaniu koronawirusa, a w rzeczywistości namierza lokalizację posiadacza telefonu w czasie rzeczywistym.
W Boliwii, Chile, Tajlandii czy Wenezueli dochodzi z kolei do brutalnych aresztowań osób krytykujących działania rządu w związku z pandemią. Przerażające? Owszem. Wszelkie skojarzenia z "Rokiem 1984" Orwella czy "Doktryną szoku" Naomi Klein (wykorzystywania kryzysów społecznych i klęsk żywiołowych przez współczesny kapitalizm), są jak najbardziej słuszne. Kryzysy społeczne sprzyjają także bezkarności i umocnienia władzy, co najlepiej widać na wspomnianym przykładzie prezydenta Węgier, Viktora Orbána.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement