Dziennikarzom serwisu Onet.pl udało się porozmawiać z organizatorem orgii, Davidem Manzheleyem. Powiedział on, że zajmuje się przygotowywaniem podobnych imprez, liczących niekiedy do 100 osób, od przeszło dwóch lat. Co więcej, Manzheley wyjawił, że uczęszczają na nie dyplomaci z całej Europy, najczęstszymi gośćmi są według niego jednak politycy pochodzący z Węgier i Polski. Rzekomo na orgie miało przyjeżdżać aż 9 członków partii Fidesz, a także polscy politycy należący do Prawa i Sprawiedliwości. Podobno o istnieniu jego imprez mieli dowiedzieć się od znajomych z Niemiec. Organizator sprecyzował, że jego polscy goście nie są eurodeputowanymi, a raczej politykami krajowymi i osobami zajmującymi istotne stanowiska rządowe. Z Warszawy przyjeżdżają na orgie osobno, nigdy w większych grupach; pojawiają się na nich średnio 2-3 razy do roku. Manzheley nie stronił od podawania obscenicznych szczegółów na temat przebiegu swoich imprez. Mogą uczestniczyć w nich aktywnie wyłącznie mężczyźni w średnim wieku, którzy uprawiają seks bez zabezpieczeń i często pod wpływem narkotyków, a kobiety pojawiają się na nich wyłącznie w roli obserwatorek.
Z biegiem czasu do mediów dochodzą w sprawie coraz to nowe szczegóły. Z informacji Onetu wynika, że organizator orgii jest osobą poszukiwaną przez polskie organy prawa. Mężczyzna o prawie identycznym nazwisku jest ścigany za oszustwo od 2019 roku i według policyjnych danych zarejestrowany był w Wadowicach. Onet podaje, że obecnie toczy się przeciwko niemu kilkanaście spraw sądowych w Polsce. Sam Manzheley stanowczo zaprzecza doniesieniom i przedstawia się jako 29-letni doktor ekonomii z uniwersytetu w Leuven, jednak najnowsze ustalenia potwierdzają tożsamość mężczyzny jako poszukiwanego Polaka.
József Szájer, który prywatnie jest żonaty, ogłosił w niedzielę rezygnację ze stanowiska. Węgierscy dziennikarze oceniają całe wydarzenie jako ogromny cios dla partii Fidesz. Viktor Orbán, premier Węgier, nazwał dymisję Szájera „jedyną słuszną decyzją", a zachowanie, które do niej doprowadziło skomentował.
„– „To, co zrobił nasz przedstawiciel József Szájer, nie mieści się w systemie wartości naszej wspólnoty partyjnej”, powiedział Orbán w węgierskiej gazecie „Magyar Nemzet".
To zresztą nie jedyna ostatnio tego typu wpadka prawicowego europejskiego polityka. Wczoraj media obiegło nagranie, w którym podczas wirtualnych obrad litewskiego rządu, na ekranie posła znanego z homofobicznych wypowiedzi pojawił się na chwilę roznegliżowany mężczyzna.