Jak wyglądało to do tej pory? Soundcloud, tak jak inne serwisy, rozliczał się z artystami na podstawie sumy odsłuchów. Suma wpływów z subskrybcji i reklam była dzielona na wszystkich artystów, w zależności od ich udziału w rynku. Co za tym idzie, pieniądze z naszego abonamentu czy reklam, które widzimy w serwisie, dzielone były nie między artystów, których fanami rzeczywiście jesteśmy, lecz pomiędzy wszystkich artystów, którzy udostępniają swoją muzykę w danym serwisie. Dzięki nowemu rozwiązaniu kwota, którą płacimy za subskrypcję, trafia bezpośrednio do artystów, których rzeczywiście słuchamy. Pomoże to szczególnie mało znanym artystom, których udział w rynku nie jest tak wielki jak najbardziej znanych gwiazd światowego formatu. Soundcloud pokazuje, jak zarobki zmienią się w praktyce. Podaje przykład Vincenta, artysty którego subskrybuje 124 tysiące użytkowników. Jego zarobki zmienią się diametralnie – z zarabianych 120 dolarów miesięcznie, wzrosną do 600 dolarów. Z kolei inny przykład, czyli Chevy, którą subskrybuje niecałe 13 tysięcy użytkowników, otrzyma wypłatę o 217% większą.
Jak nietrudno się spodziewać, decyzja Soundclouda przypadła do gustu samym zainteresowanym, czyli artystom. Oto jak wypowiada się o niej Beth Gibbons z zespołu Portishead:
Może to być pierwszy krok branży internetowo-muzycznej w stronę zmian i bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach wyciągnięcie pomocnej ręki do niszowych artystów. Warto obserwować jak inne serwisy zareagują na wyzwanie rzucone przez Soundcloud – czy w ogóle się jego podejmą, czy pozostaną przy wspieraniu topowych artystów? To, czy rozwiązanie zadziała tak dobrze, jak twierdzi Soundcloud – sprawdzimy dość szybko. Artyści zaczną otrzymywać wypłaty zgodnie z nowymi zasadami już z pierwszym dniem kwietnia tego roku.