Przeczytaj takze
Folia z trzciny cukrowej i media plotkarskie. Wielki rozczarowanie i świadomy show-biznes. Z Tolą Szlagowską – kiedyś gwiazdą zespołu Blog27, a dziś autonomiczną artystką – rozmawialiśmy nie tylko o jej ostatniej płycie [Subtitles], ale także o ekologii, współczesnym społeczeństwie, a także o dziesięciu latach, które minęły, odkąd rozpadł się jej pierwszy zespół.
Jak się czujesz po wydaniu płyty?
Czuję się dobrze, czuję dużą ulgę i wdzięczność, że udało mi się wydać ją niezależnie i że jest taka, jak chciałam.
Ta płyta powstawała ponad 10 lat. Czy miałaś na początku jakiś inny zamysł? Co się zmieniło?
Ta płyta powstawała ponad 10 lat, ale nie wyglądało to tak, że siedziałam w studiu przez ten czas i robiłam po trzydzieści wersji jednej piosenki. Ta płyta to zapis emocji i energii, które w nią włożyłam i składa się z kompozycji z różnych okresów mojego życia. To trochę tak, jakbyś napisała książkę albo kilka wierszy i w pewnym momencie stwierdziła, że to dobry moment na wydanie ich. Po drodze były jakieś rozczarowania, próby wydania tego materiału, a nawet jak już było bardzo blisko, to w końcu coś nie wychodziło i materiał się nie ukazywał. To, że ona wyszła teraz, to nie była decyzja w stylu: „Ok, wydaję płytę w 2021". Złożyło się na to po prostu kilka zewnętrznych czynników.
Rok temu przeżyłam też totalne rozczarowanie. Osoby, które wtedy uważałam za przyjaciół, okazały się chyba najbardziej fałszywymi ludźmi, jakie w życiu poznałam. Mocno mnie to uderzyło. Najpierw był szok: czy to się dzieje naprawdę? A potem coś takiego: jeżeli całe to życie to jeden wielki fałsz, to nie pozostaje mi nic innego niż samej mówić prawdę. I wtedy pomyślałam, że wrócę do pierwszych wersji piosenek, bo one są najbardziej prawdziwe. A tylko prawda się dla mnie w życiu liczy. Także w muzyce.
Twoje piosenki są bardzo minimalistyczne, bardzo oszczędne w środkach wyrazu. Jest w nich wrażliwość, intymność. Jakie emocje chciałaś przekazać?
Kiedy pisałam te piosenki, za każdym razem się odkrywałam, w stu procentach. Pisząc teksty, nie staram się znaleźć odpowiednich słów, nie myślę sobie: „O czym ja dzisiaj napiszę piosenkę". Kiedy piszę piosenkę, to nie mam czasu, nie mam nawet siły myśleć, o czym ona ma być – sama ze mnie wypływa. Często mam wrażenie, że to jest jakiś przekaz, że to nie ja piszę. Chcę przekazać prawdę. Nic poza tym. To, jak każdy sobie zinterpretuje dany tekst, jest po prostu dowolne. W „Which Way" refren jest taki lekki, ma się wrażenie, że to piosenka do samochodu. Jest mi wszystko jedno, dokąd jedziemy, ważne, że chcę być tu i teraz z tobą. Zwrotki natomiast mówią o społeczeństwie, w jakim żyjemy, jakie ono jest zakłamane, często bezrefleksyjne. I w jakim pędzie istniejemy. W „Wonderful" piszę o tym, że odpowiada mi ciche życie, gdzie czuję, że rezonuję ze wszechświatem i że wszystko dzieje się powoli.
Zauważyłam, że często mówisz o takim cichym, spokojnym życiu. Piszesz, że „marketing to manipulacja, a reklama to ciągłe przerywanie i krzyk". Czyli nie zależy ci na rozpoznawalności?
Zależy mi tylko na samospełnieniu. Tę płytę wydaję po to, by mieć poczucie, że zostawiłam coś po sobie. Tak naprawdę nie wiem, jak moje życie się dalej potoczy, nie wiem, ile będę żyła, jakie będę miała możliwości, co mi los przyniesie. Te piosenki były dla mnie strasznie ważne, to był zapis chwil z ostatnich dziesięciu lat. I bardzo chciałam je wydać, bo pomyślałam, że może dla garstki osób będą one swego rodzaju znieczuleniem pomagającym w przeżywaniu życia. A rozpoznawalność mam w dupie.
Nawiązując do rozpoznawalności: nie bałaś się komentatorów, którzy będą zastanawiać się, czy powtórzysz sukces swojego dawnego zespołu Blog 27?
Nie, nie bałam się. Natomiast kiedy wypuszczam single – najpierw „Atmosphere" i teraz „Recycled/Fragile" – to zawsze są komentarze. To mnie strasznie wkurzyło. Media plotkarskie napisały: „Tola usiłuje reaktywować karierę! Czy powtórzy sukces sprzed lat?" I tego typu nagłówki. Są dni, że chce mi się z tego śmiać. Myślę sobie: „Boże, na jakiej innej planszy są ci ludzie, przecież to w ogóle nie o to chodzi". A są dni, że chce mi się płakać. Przecież to nie jest sens tej płyty. I jeśli ktoś oczekuje jakiegoś spektakularnego sukcesu, to od razu powiem, że się rozczaruje, bo ja nie jestem człowiekiem, który lubi się podporządkować. A jeśli ktoś chce funkcjonować w biznesie muzycznym, to wiem, że musi iść na wiele kompromisów. Mam wrażenie, że dzisiaj wielu artystów, nawet takich, którzy robią muzykę alternatywną, zastanawia się, co słuchacz chciałby usłyszeć. Poza tym często stoją za nimi wytwornie, managmenty, które dyktują swoje warunki i wizje... To nie jestem ja. Wydając płytę oczywiście jestem w showbiznesie, ale nazywam go conscious show biznes - to szczerość wobec siebie, etyczne traktowanie siebie i innych, dzielenie się uczciwe tantiemami i nie naginanie się... nie wchodzę w ustawki show biznesu, takie jak uzgadnianie przyznawanych nagród z firmami fonograficznymi czy telewizjami, które transmitują daną galę...
Conscious show biznes, mówisz. Czy są inni artyści, którzy tworzą zgodnie z jego zasadami? Czego sama słuchasz?
Słucham Maca Millera, uwielbiam go za wrażliwość. Słucham od lat Boba Dylana. Na nagraniu, gdzie występowało dwudziestu artystów – „We are the world, we are the children" – jak zobaczysz filmiki z nim, jego miny, to widzisz, że nie wie, co tam robi. I za to go kocham. Uwielbiam Malcolma McLarena, za album „Paris". W domu też często sobie słucham bossa novy, Cheta Bakera, dużo jazzu, uspokaja mnie to. Poza tym uważam, że Taco Hemingway pisze fajne teksty, a Bedoes jest szczery i bez filtra, i za to właśnie go lubię.
Kiedy mówisz o świadomym showbiznesie nie chodzi ci chyba tylko o stronę emocjonalną, ale też bardziej fizyczną – o zrównoważony rozwój. Wydałaś płytę tak ekologicznie, jak tylko mogłaś. Czy uważasz, że przemysł muzyczny ma szansę iść w tym kierunku?
Myślę, że już poszedł. Większość z nas słucha muzyki online, na Spotify, streamingach i tak dalej, ludzie kupują muzykę w digitalu. Więc płyty są już przeszłością. Niektórzy lubią kolekcjonerskie wydania, winyle albo nawet kasety. Ja na razie nie wydałam winyla, bo nie miałam pieniędzy.
Sposób, w jaki ta płyta została wydana, był dla mnie ważny. Jestem bardzo zadowolona z całej oprawy graficznej. Autorką jest Maria Strzelecka. Umówiłyśmy się pół roku temu u niej w pracowni po tym, jak przesłuchała moje piosenki, i poczuła, jakie emocje mi towarzyszyły podczas pisania piosenek. Stworzyła coś, co moim zdaniem jest naprawdę super. Masz grafikę w domu, więc wydaje mi się, że dzięki temu opakowanie tej płyty nie jest jakimś śmieciowym przedmiotem, tylko takim małym dziełem sztuki. Papier jest w 100% z recyclingu, natomiast folia to Bio PLA, czyli w stu procentach biodegradowalna. Jest pozyskiwana z naturalnych surowców, takich jak trzcina cukrowa czy kukurydza. Ubolewam nad tym, że się nie udało wydrukować farbami roślinnymi, bo żadna z fabryk, które drukują okładki płyt CD, nie była w stanie tego zrobić – nie byli w stanie sprowadzić takiej farby. Naprawdę, męczyłam temat przez miesiąc, ale się nie dało.
Sam komunikat, który wysyłam, wydając chociaż w części ekologiczną płytę, być może zapoczątkuje ruch, żeby coraz więcej osób myślało w ten sposób – wydając płyty, drukując książki itd. No i wyraźnie napisałam: „Nie potrzebujesz, nie kupuj". Myślę, że tylko wtedy warto to kupić, jeśli czujesz mocno emocjonalną więź z tą muzyką i ze mną. Jeśli ktoś ma ochotę posłuchać jednego czy dwóch singli – niech lepiej zrobi to online.
Czytałam w jednym z wywiadów, że twoja przeprowadzka do Los Angeles sprawiła, że bardziej zrozumiałaś ekologiczne potrzeby planety. Jak jeszcze twoje życie w Stanach wpłynęło na twoją twórczość?
Przeprowadziłam się mając 15 lat. To jest taki moment, kiedy dorastasz, bardzo dużo chłoniesz (przynajmniej u mnie tak było) i zaczynasz się zastanawiać nad sobą, nad tym, co robisz w życiu, jaki to ma wpływ na innych, po co to robisz. Akurat ten czas spędziłam w Los Angeles, w miejscu, gdzie ruch ekologiczny jest bardzo popularny. To tam, a dokładnie w miejscowości Ventura mieszczą się takie marki jak Patagonia, która jest bardzo świadoma, i ufam, że to nie jest greenwashing, ale szczere intencje i mądre działania. To sprawiło, że przestałam jeść mięso, chociaż teraz sporadycznie jem ekologicznego kurczaka i dzikie ryby. Sama konsumpcja dóbr materialnych się u mnie zmieniła. Ja tak naprawdę bardzo rzadko kupuje ubrania. Dużo rzeczy znajduję – ale to od zawsze, od czasów Bloga – w secondhandach, w vintage sklepach. Kupuję coś droższego raz na pięć lat. Cały czas mam w szafie rzeczy, które nosiłam 10 lat temu. Nie mam czegoś takiego, że idę do sklepu i chcę wszystko kupić. Jest wręcz przeciwnie: nic mi się nie podoba. Jeżdzę też hybrydowym samochodem, używanym z 2006 roku. No i po prostu staram się świadomie żyć, na ile mi budżet pozwala, bo wiadomo, że ekologiczne jedzenie czy samochód elektryczny są droższe i nie zawsze możemy sobie na nie pozwolić.
Śpiewasz, że jako człowiek nie poddasz się recyklingowi, że nie jesteś jednorazowego użytku. Jak ci się wydaje: jak współczesny konsumpcjonizm wpływa na ludzi? Jak chciałabyś to zmienić?
Nie chcę tego zmienić – mogę zmienić jedynie siebie i swoje wybory. Nie chcę kogokolwiek pouczać. Ale jak patrzę, ile konsumujemy, jak przeżuwamy – czy chodzi o muzykę, czy seriale na Netfliksie, których jest po prostu milion, czy oczywiście o ciuchy z sieciówek – to chce mi się płakać, i tyle. Nie mam innego komentarza. To jest przykre i totalnie bez sensu, zupełnie niepotrzebne. To nie tylko zaśmiecanie planety, ale także zaśmiecanie sobie życia.
Chyba trochę tak mam, że dużo rozkminiam. Czasami za dużo, i fajnie by było, jakby był w tym większy balans, i jakbym więcej działała. I zaakceptowała to, że błędy są naturalną częścią życia. Często zmagam się z chorym perfekcjonizmem i bardzo w sobie tego nie lubię.
/rozmawiała: Iga Trydulska/

Polecane

Kobiety zdominowały nagrody Grammy 2021! Wygrały w najważniejszych kategoriach
![sanah: "Lubię tworzyć to, czego nikt się po mnie nie spodziewa" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5ebd46f05523c118ba151ce6/SanahNEW06-small.jpg)
sanah: "Lubię tworzyć to, czego nikt się po mnie nie spodziewa" [wywiad]
![Jessie Ware: „Granie w Polsce to dla mnie priorytet” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5ef5cad652144e5a73f7e7ca/JW-Press-1.jpg)
Jessie Ware: „Granie w Polsce to dla mnie priorytet” [wywiad]
![Margaret: „Mój najgorszy moment w życiu był przypudrowany" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6023e1785c1a96788584631a/Margaret%20fot.%20%C5%81ukasz%20Jasiukowicz%204.jpg)
Margaret: „Mój najgorszy moment w życiu był przypudrowany" [wywiad]
![Z Better Personem, autorem prawdopodobnie najlepszej płyty tego roku, rozmawiamy nie tylko o popie [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5f9b0042524e1906008daaca/SOMETHING%20TO%20LOSE%20ALBUM%20COVER0159.jpg)
Z Better Personem, autorem prawdopodobnie najlepszej płyty tego roku, rozmawiamy nie tylko o popie [wywiad]
Polecane

Kobiety zdominowały nagrody Grammy 2021! Wygrały w najważniejszych kategoriach
![sanah: "Lubię tworzyć to, czego nikt się po mnie nie spodziewa" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5ebd46f05523c118ba151ce6/SanahNEW06-small.jpg)
sanah: "Lubię tworzyć to, czego nikt się po mnie nie spodziewa" [wywiad]
![Jessie Ware: „Granie w Polsce to dla mnie priorytet” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5ef5cad652144e5a73f7e7ca/JW-Press-1.jpg)
Jessie Ware: „Granie w Polsce to dla mnie priorytet” [wywiad]
![Margaret: „Mój najgorszy moment w życiu był przypudrowany" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6023e1785c1a96788584631a/Margaret%20fot.%20%C5%81ukasz%20Jasiukowicz%204.jpg)
Margaret: „Mój najgorszy moment w życiu był przypudrowany" [wywiad]
![Z Better Personem, autorem prawdopodobnie najlepszej płyty tego roku, rozmawiamy nie tylko o popie [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5f9b0042524e1906008daaca/SOMETHING%20TO%20LOSE%20ALBUM%20COVER0159.jpg)




