Wówczas Dąbrowska nie chciała zdradzać szczegółów, aby internauci nie zniechęcili władz kościoła do współpracy. Teraz już wiadomo, że wszystko się udało. Psy przedstawiono podczas mszy w Bartągu oraz Olsztynie i, co najlepsze, dwa z nich znalazły już nowe domy.
Jak opisuje Dąbrowska, do przedstawienia psa wiernym doszło w bożonarodzeniowej scenerii, bo kościół wciąż był przystrojony. Prowadzącemu mszę księdzu Piotrowi Dernowskiemu towarzyszyła Frotka (którą już przygarnęła nowa, kochająca rodzina) - średniej wielkości suczka o czarnym namaszczeniu. Była świeżo wykąpana, przyjacielska i zupełnie nie speszona nowym otoczeniem. Więcej czworonogów czekało na zewnątrz wraz z wolontariuszami. Chętnie odpowiadali na pytania, podczas gdy zwierzęta cieszyły się z możliwości obcowania z człowiekiem. Ksiądz Dernowski opowiedział natomiast o schronisku, zachęcił wiernych do odwiedzania oraz różnych form pomocy i celnie zauważył, że może tego typu inicjatywy pomogą ludziom stać się łagodniejszymi wobec siebie nawzajem.
Akcję udało się powtórzyć w pierwszą niedzielę lutego w kortowskiej parafii Świętego Franciszka z Asyżu. Po dwóch wizytach w kościołach dom znalazła nie tylko Frotka, ale także suczka Pizza. Warto jeszcze zaznaczyć, że adopcji nie można dokonać podczas mszy i po prostu wrócić z psem do domu, tylko wszystko odbywa się z zachowaniem odpowiednich procedur.
To zrozumiałe, że nie każdy może pozwolić sobie na przygarnięcie psa czy kota. Nie zawsze pozwalają na to warunki, sytuacja finansowa, rodzaj wykonywanej pracy czy chociażby alergie. Nie wyklucza to jednak wsparcia schroniska i choć najbardziej popularną formą jest dotacja, można także dostarczać koce, kojce, karmę, czy... wyjść ze zwierzętami na spacer, do czego zachęca Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Tomarynach. Zresztą tak właśnie narodziła się inicjatywa Bieg na sześć łap - Dąbrowska i jej znajomi zaczęli biegać z psami w ramach wolontariatu, potem przyłączały się do nich kolejne osoby, aż akcja nabrała charakteru ogólnopolskiego.
Monikę Dąbrowska zainspirowała się brazylijskim księdzem, João Paulo Araujo Gomesem, który zaczął przyprowadzać psy na niedzielne msze w kościele w Santana. W 6 miesięcy udało mu się doprowadzić do adopcji 96 psów. On sam wpadł na to dzięki... ciasteczkom. Pewnego razu jeden z wiernych poczęstował księdza ciasteczkami, a następnie mu je podarował. Ten wystawił je więc na tacy, chcąc podzielić się również z pozostałymi wierzącymi. Ciasteczka błyskawicznie się rozeszły, a ksiądz zastanowił się, czy to możliwe, aby na podobnej zasadzie zachęcić ich do adopcji psów szukających domu. Nie pomylił się.
Dzięki sukcesowi akcji do Moniki Dąbrowskiej napływają zaproszenia z innych parafii, nie tylko olsztyńskich. Czy wkrótce przedstawianie bezdomnych psów podczas mszy stanie się stałym punktem niedzielnych mszy? Jest taka szansa, zwłaszcza że jak przyznaje pomysłodawczyni, zainteresowanie akcją jest ogromne.