Z domu w Karpaczu kobietę chciał wyrzucić były mąż, ale dzięki opisaniu sprawy w internecie udało się zebrać ponad 200 tysięcy złotych na nowe lokum w Krzewiu Małym w gminie Olszyna. Pod opieką pani Krystyny znajduje się ponad 40 czworonogów, lecz pomagają jej liczni wolontariusze mieszkający w okolicy.
Założycielka hospicjum nie ma konta na Instagramie, a posty na fanpage'u Staruszkowa pisze często jednym ciągiem i bez wielkich liter. Nie śledzi trendów, nie żebrze o pomoc i nie skarży się na swój los. W 2015 roku postanowiła, że poświęci swoje życie na stworzenie szczęśliwej przystani dla umierających psów, które tak jak ona, nie mają już nikogo innego, i zmieniła dobrze prosperujący pensjonat w hospicjum. Z pomocą życzliwych osób o miejscu zrobiło się głośno, a pani Krystyna ma fundusze na jego prowadzenie i zapewnienie zwierzętom godnych warunków.
Staruszkowo wspiera m.in. Joanna Krupa oraz firma LoanMe, którzy już dwukrotnie zorganizowali bankiet "Zostań Psim Aniołem". Podczas wydarzenia odbyła się licytacja, dzięki której udało się zebrać niemal 60 tysięcy złotych. Zarząd LoanMe przekazał dodatkowe 25 tysięcy złotych od siebie.
Gdy w 2017 roku były mąż próbował wyrzucić panią Krystynę z domu w Karpaczu, pomogła zbiórka organizowana przez Polsat News. Dom należał do mężczyzny, który pod koniec 2016 roku zadecydował o sprzedaży. By dodatkowo uprzykrzyć życie swojej żonie, wysłał do Karpacza brata, który odciął prąd i ogrzewanie, a także próbował wypuszczać psy. Znalezienie nowego miejsca nie było proste, bo nie każdy właściciel od razu zgodzi się na obecność tylu czworonogów. Na szczęście, dzięki 200 tysiącom złotych zebranych w zbiórce udało się przenieść ośrodek do nowej lokalizacji. W przeprowadzce pomógł burmistrz Karpacza, a koce i karmy w trakcie scysji z byłym mężem przywozili wolontariusze ze Zgorzelca.
W 2018 roku za swoją działalność pani Krystyna otrzymała nagrodę "Serce dla zwierząt". O wyborze zadecydowali czytelnicy portalu Psy.pl. Ujęła ich nie tylko bezinteresowność właścicielki Staruszkowa, ale także ilość poświęceń i wyrzeczeń, z którymi kobieta mierzy się każdego dnia. Wszystkie swoje dochody przeznacza na podopiecznych, rezygnując niemalże ze wszystkich przyjemności. Jest samotna, ale nie skarży się, bo wybrała takie życie. Największym zaskoczeniem okazała się życzliwość ludzi, którzy chętnie przyjeżdżają, by pomagać jej w pracy, a także wysyłają karmę i koce dla zwierząt. Prowadzenie Staruszkowa to także duże obciążenie emocjonalne, bo pani Krystyna niemal codziennie obcuje ze śmiercią.