Życie Gabierlle Chanel to niemalże opowieść o brzydkim kaczątku, które – wyleciawszy z gniazda na nieznanej nikomu francuskiej prowincji – podbiło paryskie salony. Od momentu, gdy Virginie Viard objęła stanowisko dyrektor kreatywnej, buduje profil marki wokół cichych, intymnych miejsc, takich jak biblioteka, salon przy rue Cambon 31 czy dachy kamienic. Tym razem, organizując pokaz haute couture na sezon wiosna-lato 2020, zaprosiła swoich gości do ogrodów klasztoru w Aubazine, gdzie dorastała Chanel.
Coco trafiła do sierocińca, prowadzonego przez siostry Najświętszego Serca Mari, w wieku dwunastu lat – zaraz po tym, gdy po śmierci matki porzucił ją ojciec. Tam zaopiekowały się nią zakonnice, później opisywane przez nią jako ciocie. To właśnie ascetyczny świat średniowiecznego opactwa legł u podstaw estetyki, która tak silnie naznaczyła historię mody XX wieku i stała się znakiem rozpoznawczym domu mody Chanel.
Najnowsza kolekcja francuskiego domu mody niczym w soczewce skupia typowe dla Chanel motywy, kreując wizerunek grzecznej, ułożonej dziewczynki. Następczyni Lagerfelda ramami kolekcji uczyniła czerń i biel zakonnych habitów. Barwny duopol rozbijają srebrne wykończenia, odcienie szarości, pastelowy błękit, róż oraz żółć. Elementem łączącym sylwetki pojawiające się na wybiegu są czarne mokasyny noszone z grubymi, białymi skarpetkami i rajstopami.
Obowiązkowym motywem prezentacji Chanel musiały jednak stać się tweedowe kostiumy. Tym razem stają się one punktem wyjścia do zabawy z warstwami – klasyczne spódnice spowija tiulowy woal. Należy wspomnieć także o wszechobecnych kołnierzykach, które występują w przeróżnych formach od tych delikatnych, akcentujących okrągłe dekolty sukienek, po te w stylu Piotrusia Pana wykończone falbaną. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj model ozdobiony wzorem z klasztornego witraża, którego przeplatające się kręgi miały zainspirować powstanie logo z podwójnym C.
Cała kolekcja była hołdem dla bezpretensjonalnej, szczerej prostoty. Zamykającą pokaz modelkę w sukni ślubnej, gdyby nie welon, można by pomylić z uczennicą zmierzającą na rozpoczęcie roku szkolnego. Delikatnie rozproszone za sprawą wiszących prześcieradeł światło nadawało wnętrzu Grand Palais przytulnej, ciepłej atmosfery. Viard udowodniła niedowiarkom, że dziedzictwo słynnej założycielki może nieprzerwanie rezonować na wiele różnych sposobów.