Jak informuje „Atlas Mięsa”, Europejczycy jedzą średnio 66 kilogramów mięsa rocznie. Dietetycy zalecają nawet połowę mniej. W raporcie przygotowanym przez Friends of the Earth i Instytut Heinricha Bölla czytamy, że ciągle wzrasta zainteresowanie Europy roślinnymi alternatywami dla produktów zwierzęcych, ale konsumpcja mięsa nie spada.
Raport wprost mówi, że pięciu największych producentów mięsa i nabiału przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych w takim samym stopniu co Exxon, amerykańska firma tworząca paliwa. Według „Atlasu Mięsa” dwadzieścia firm, które odpowiadają za produkcję produktów zwierzęcych, emituje nawet więcej gazów cieplarnianych niż całe Niemcy i Wielka Brytania.
Twórcy raportu informują też, że nadmierne stosowanie antybiotyków w masowej hodowli zwierząt prowadzi do coraz bardziej odpornych zarazków. Ma to skutkować tym, że leki stosowane dla ludzi mogą być coraz mniej skuteczne w niedalekiej przyszłości. Wycinanie lasów, np. pod produkcję paszy na hodowlę, ma też skutkować zbliżeniem się środowisk zwierząt i ludzi. Wirusy będą przez to łatwiej przenoszone, a to oczywiście oznacza wybuchy kolejnych pandemii.
Co ciekawe do raportu dołączono wyniki ankiety przeprowadzonej wśród różnych grup wiekowych. Zapytano o opinie uczestników na temat przemysłu mięsnego. W grupie wiekowej między 15. a 29. rokiem życia większość uczestników powiedziało, że nie zgadza się z ideą przemysłu mięsnego, którą znamy aktualnie.
Twórcy raportu podkreślają, że nie nakłaniają społeczeństwa do całkowitego przejścia na weganizm, gdyż jest to po prostu nierealne. Według instytutu najważniejsze jest, żeby ograniczyć konsumpcję mięsa. W krajach rozwiniętych miałoby ono stanowić nawet połowę aktualnego spożycia. Jest to możliwe, gdyż dzisiaj nawet 23% mięsa jest wyrzucane. Twórcy raportu podkreślają, że pomijając kwestię etyczną, przed wyrzuceniem produktu, powinniśmy zastanowić się nad tym, jak bardzo masowa produkcja mięsa obciąża klimat.
/tekst: Michelle Brustad/