Irlandzcy artyści szczególnie dotkliwie odczuwają pandemiczne obostrzenia. W październiku 2021 roku na krótko otworzono kluby, które pozostawały zamknięte przez półtora roku. W związku z wybuchem wariantu Omikron, obostrzenia przywrócono. Rząd Irlandii nie zignorował jednak problemu i zadeklarował, że przez najbliższe trzy lata rodzimi artyści będą otrzymywali dochód podstawowy.
Irlandzka ministra Catherine Martin poinformowała, że rząd przekaże na projekt 25 milionów euro, a zarządzenie obejmie 2000 osób z sektorów sztuki, kultury, sztuki audiowizualnej, występów na żywo i organizacji imprez. Przez trzy lata artyści będą mieli zagwarantowany dochód podstawowy. To około 10,5 euro za godzinę pracy. Martin nazwała sprawę „interwencją polityczną, która zdarza się raz na pokolenie”.
Entuzjazm i brak zaufania do rządu
Wielu irlandzkich artystów zareagowało na ogłoszenie rządu z entuzjazmem. Informacja wywołała dyskusję o tym, że państwo powinno być mecenasem kultury nie tylko w czasie pandemii.
„– To najbardziej przyszłościowy plan, jaki kiedykolwiek brano pod uwagę w Irlandii dla społeczności artystów, która przez cały czas, niezależnie od pandemii, żyje z nieregularnych i niestałych dochodów. Regularne dochody zapewnią stabilność, a to zmienia zasady gry”, możemy przeczytać w komentarzach pod tweetem Catherine Martin.
Artyści faworyzowani?
Z drugiej strony, irlandzki projekt spotkał się też z krytyką. Inne branże zarzucają rządowi faworyzację kultury, podczas gdy one również są poszkodowane. Pojawiają się też głosy wyśmiewające zaproponowane 10,5 euro za godzinę. „Projekt zakłada dochód 325 euro tygodniowo, za co nie można żyć przyzwoicie w dzisiejszej Irlandii” – zauważyli artyści ze stowarzyszenia Praxis.
„– Chciałbym zadać pytanie, komu tak naprawdę ten projekt przyniesie korzyści? Wschodzący, początkujący artyści, którzy najbardziej potrzebują takiego wsparcia, prawdopodobnie nie zakwalifikują się do programu jako profesjonaliści, a nasi aktywnie koncertujący DJ-e w większości przenieśli się już do Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Holandii, gdzie życie nocne jest bardziej rozwinięte i mają możliwość zarabiać na życie. Choć teoretycznie ogłoszenie rządu to coś, co powinno napawać optymizmem, trudno nie odnieść wrażenia, że to tylko PR-owe zagranie, które ma na celu wyciszyć wyrzuty sumienia dot. branży, która została wyparta przez rząd”, skomentował dosadnie na łamach „Dazed & Confused” Air Jackson, irlandzki DJ i producent.
Branża kultury cierpi od początku pandemii. To oczywiście nie jedyny poszkodowany sektor, można było się więc domyślać, że inne branże zareagują nerwowo. Warto jednak zaznaczyć, że Irlandia to jak na razie jedyny kraj, który zaproponował artystom jakiekolwiek regularne wsparcie. Dla niektórych absurdalne 10,5 euro za godzinę, dla innych może stać się wybawieniem. Wyobrażacie sobie podobne zarządzenie w Polsce?