27 lipca w godzinach 14:00-16:00 odbędzie się manifestacja „Warszawa przeciw przemocy: Solidarność z Białymstokiem”.
Przypomnijmy, że w sobotę przez Białystok przeszedł pierwszy Marsz Równości zorganizowany przez Tęczowy Białystok. Doszło tam do szokujących aktów agresji, w ruch poszły kamienie i kostka brukowa, pięści i butelki, jajka i petardy. Na nagraniach z Marszu widać, jak jak napastnicy biją uczestników. Policja musiała użyć gazu łzawiącego, choć według relacji samych uczestników, wielu incydentów dałoby się uniknąć, gdyby policjanci ochraniali Marsz od samego początku. Narazie zatrzymano 52 osoby.
Białystok nieczęsto trafia na czołówki światowych gazet, ale jak już trafia, to z przytupem. Sobotnie zajścia szeroko komentują zagraniczne media: CNN, The Washington Post, La Repubblica, Frankfurte Allgemeine Zeitung, Spiegel, Daily Mail, portal France24. Ciężko nie zadać sobie pytania jak to jest w ogóle możliwe w XXI wieku? W Europie?
Gdy świat przygląda się z niedowierzaniem, ,„miasto bez pamięci” nadal uważa się za ostatni bastion „normalności". Białostocka parafia św. Jadwigi Królowej w ogłoszeniach parafialnych zamieściła nawet podziękowania „tym wszystkim, którzy włączyli się w obronę wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich” – choć potem wyjaśniła, że chodziło o inne wydarzenia. Niestety, tej sprawy nie zatuszuje nawet militarny piknik rodzinny organizowany przez władze w kontrze do wydarzenia Tęczowego Białegostoku.
I choć można by pytać: po co organizować Marsz Równości w mieście, którego nazwa kojarzy się z obrazami płonących drzwi mieszkań obcokrajowców, swastyk na murach i kibolskich porachunków? Odpowiedź jest prosta: bo, małymi kroczkami, może kiedyś dojdziemy do prawdziwej normalności, w której ludzie nie będą piętnowani ze względu na orientację seksualną czy poglądy. Do zobaczenia za rok w Białymstoku.