Advertisement

„Nazwijmy moją muzykę popem kosmicznym”. Rozmawiamy z Luną – nową, ciekawą twarzą na polskiej scenie

Autor: Radosław Pulkowski
16-12-2020
„Nazwijmy moją muzykę popem kosmicznym”. Rozmawiamy z Luną – nową, ciekawą twarzą na polskiej scenie

Przeczytaj takze

Luna, a właściwie dwudziestojednoletnia Ola Wielgomas, stawia dopiero pierwsze kroki na scenie muzycznej, ale są to kroki, które nas zainteresowały. Młoda wokalistka wygląda i brzmi dość ekscentrycznie, zwłaszcza jak na polską scenę. Do tego muzyka, którą do tej pory podzieliła się ze słuchaczami, choć jest jej niewiele, wydaje się naprawdę obiecująca – szczególnie utwór „Luna” i wydany niedawno singiel „Zgaś”. Właśnie dlatego postanowiliśmy porozmawiać z Luną m.in. o kosmosie, magii i oczywiście o muzyce.
Dlaczego występujesz pod pseudonimem, a nie pod imieniem i nazwiskiem i dlaczego akurat pod takim pseudonimem?
Zdecydowałam się na taki pseudonim, ponieważ Luna, czyli Księżyc, jest mi bardzo bliski – obserwuję w swoim życiu bardzo duży jego wpływ. Księżyc ma też dwie strony – jasną i ciemną – a ja bardzo lubię kontrasty, nie tylko w muzyce, więc myślę, że ten pseudonim po prostu do mnie pasuje. Ponadto jestem Luną także dlatego, że jestem lunatyczką i bardzo dużo lunatykuję. Ostatnio przez pół nocy chodziłam w górę i w dół po schodach i krzyczałam „ratunku!”.
Czy podczas lunatykowania zdarzyło ci się kiedyś wyjść z domu?
Nie wiem, bo nie jestem świadoma tego, że lunatykuję! O tym, że chodziłam przez sen, dowiaduję się dopiero po fakcie. Do tej pory nikt z bliskich nie zauważył, żebym wychodziła na zewnątrz. Zamiast tego dużo mówię, krzyczę i śpiewam. Może kiedyś napiszę piosenkę przez sen?
Chyba każdy ma czasami wrażenie, że we śnie wpadł na najgenialniejszą myśl w swoim życiu. Gorzej, że zwykle nie da się tego zweryfikować, bo te myśli gdzieś ulatują albo po przebudzeniu wydają się uboższe.
Sen w ogóle bardzo mnie inspiruje. Po przebudzeniu zawsze staram się zapisywać sny, żeby mi nie umknęły – zwykle dzieją się tam zupełnie dziwaczne, surrealistyczne rzeczy. Często również śnię o miejscach, których nie znam. Nie ma pojęcia czy one istnieją, czy tylko je wymyśliłam. Może kiedyś na któreś natrafię?
Wspominałaś o wpływie Księżyca na swoje życie. Nigdy nie interesowałem się astrologią, możesz mi to wyjaśnić?
Odkryłam pewną rutynowość w cyklu księżyca – od nowiu do pełni – a właściwie w tym, jak fazy Księżyca wpływają na moje życie. Zupełnie jakbym podążała za Księżycem. W nowiu zaczynam nowe przedsięwzięcia, snuję plany i wpuszczam nową energię, później rozwijam te pomysły aż do pełni, podczas której celebruję to wszystko, a następnie uwalniam negatywną energię. Na początku robiłam to świadomie, ale szybko zauważyłam, że tak naprawdę to dzieje się samo. Poza tym podczas pełni Księżyca nie mogę spać, jestem nadpobudliwa, mam w sobie aż za dużo energii.
Skąd wzięła się u ciebie muzyka?
Była ze mną od zawsze. Już jako małe dziecko bardzo szybko nauczyłam się mówić i śpiewać. Później śpiewałam na przykład w teatrze – głównie w chórze Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Jednak zdecydowałam się związać swoją przyszłość z muzyką dopiero wtedy, kiedy zdałam sobie sprawę, że ma ona moc wielkiego oddziaływania na emocje – może bawić, rozczulać, wzruszać... Kiedy zagrałam jeden z pierwszych koncertów, zauważyłam, jak ludzie reagują na moją muzykę i stwierdziłam, że to piękne. Chcę tworzyć muzykę, bo chcę dawać innym emocje. Poza tym muzyka pozwala przenosić do innego świata, a ja chcę przenosić słuchaczy do mojego świata, w którym wszystko jest inne i w którym nie ma ograniczeń.
Występowałaś w na scenie teatru, ale w końcu zdecydowałaś się na muzykę rozrywkową. Dlaczego wybrałaś pop?
Wolę myśleć, że oderwałam się od Ziemi i przeniosłam na Księżyc. Dziękuję więc, że uważasz moją muzykę za mainstreamową. Mianujmy ją zatem popem kosmicznym. Niech będzie nowym wcieleniem popu alternatywnego, bo tak, jak w całej galaktyce jest miejsce na mnóstwo różnych planet, gwiazd, meteorytów i innych ciał niebieskich, tak pop jest pojęciem szalenie przestronnym. Zamieniłam deski teatru na moduły sceny muzycznej, ale mój księżycowy świat to wciąż świat bezkresu dźwięków – jestem wierna muzyce, swojej muzyce.
Co to właściwie znaczy „twój księżycowy świat”?
Nie chciałabym tego definiować. Kocham wolność, więc dam wolność interpretacji ludziom, którzy sięgną po moją muzykę. Mój świat to świat brzmień, w których jest nuta magii i który intryguje, wciąga, pochłania jak kosmos.
W jaką magią wierzysz?
Tylko w dobrą, białą magię. I taką też praktykuję.
Co to znaczy?
Nie wierzę w przypadek, według mnie wszystko, co się dzieje – dzieje się po coś. Wierzę też, że jeśli chcemy, potrafimy przyciągać do siebie zdarzenia i ludzi. Ja praktykuję tylko białą magię, więc staram się przyciągać tylko dobre zdarzenia.
Karierę muzyczną przyciągnęłaś do siebie właśnie w ten sposób?
Tak myślę. Ona do mnie przyszła, podobnie jak ludzie, z którymi pracuję, pseudonim Luna i cała moja wizja artystyczna.
Co chciałabyś przyciągnąć w następnej kolejności?
To trudne pytanie, ale odpowiem prosto. Chciałabym przyciągnąć piękną trasę koncertową, bo mimo że jeszcze nie zagrałam w życiu zbyt wielu koncertów, bardzo za tym tęsknię.
Życzę, żeby udało się jak najszybciej. Powiesz parę słów o swoim najnowszym singlu „Zgaś”?
„Zgaś” to opowieść z lustra, narracja o lustrzanym odbiciu. W lustro spoglądamy bardzo często, ale bardzo rzadko zauważamy, co właściwie znajduje się po jego drugiej stronie. Co więcej, obraz jest zakrzywiony, jak płomień świecy. Ten utwór to prośba o uspokojenie tej wizji, która ukazuje mi się po drugiej stronie lustra.
Na razie słuchacze mogli poznać cię tylko dzięki kilku singlom. Nad czym pracujesz teraz, kiedy możemy spodziewać się następnych utworów i kiedy planujesz wydać płytę?
W niedalekiej przyszłości na pewno wypuszczę jeszcze kilka singlowych meteorytów. A w przyszłym roku, dzięki współpracy z wytwórnią Universal Music Polska pojawi się moja płyta – także w wersji fizycznej. Znajdzie się na niej m.in. singiel „Zgaś”.
Gdybym zapytał o twoje najważniejsze inspiracje, zarówno muzyczne jak i pozamuzyczne, to co byś wskazała?
Na pewno inspiruje mnie natura, te wszystkie powiązania między światami mikro i makro, które w niej dostrzegam. Na przykład linie widoczne na liściu bardzo przypominają mi linie papilarne na ludzkiej dłoni, ale także widzianą z góry sieć rzek. Fascynuje mnie fakt, że wszystko łączy się ze wszystkim. A jeśli chodzi o twórców, wielką inspiracją są dla mnie Nick Cave i Bjork. Pasjonuje mnie także poezja, a w szczególności twórczość Bolesława Leśmiana.
To mi się zgadza, bo wspomniany przez ciebie Cave jest bardzo teatralnym twórcą.
To prawda! Bardzo to w nim lubię. Muzykę traktuję również jako performens. Całościowy twór, który składa się nie tylko z samego dźwięku.
Powiedziałaś o swoich planach na najbliższą przyszłość, a czy potrafisz powiedzieć, gdzie chciałabyś być za pięć czy dziesięć lat?
To bardzo trudne pytanie, bo przyszłość wydaje mi się wielką zagadką i to jest w niej urzekające! Ale powiedzmy, że marzyłby mi się wtedy duet z jedną z moich inspiracji, na przykład ze wspomnianym Nickiem Cavem. Może to marzenie kiedyś się spełni? W końcu przyciąganie ma moc! Wiem coś o tym! (śmiech)
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement