Ten incydent zainspirował ją do działania. Nasko nie traciła czasu. 8 marca, w Międzynarodowy Dzień Kobiet, Nasko i jej koleżanka, Anastasiya Kuchmenko, uruchomiły serwis TerOnlyFans. Pierwsza część nazwy to skrót od zwrotu „The Territorial Defence Forces”, czyli Siły Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy, a druga to oczywiste nawiązanie do OnlyFans – platformy cieszącej się ogromną popularnością wśród sex workerek. Na OnlyFans każdy zainteresowany udostępnia i tym samym sprzedaje swoje zdjęcia, filmy i streamy. Platforma działa na zasadzie miesięcznej płatnej subskrypcji i dodatkowo posiada opcję napiwków dla ulubionych kreatorów.
Na TerOnlyFans znajdziemy zarówno „jawnych”, jak i anonimowych wolontariuszy. Na stronie TerOnlyFans są również odnośniki do profili społecznościowych „jawnych” wolontariuszy. Obecnie zespół zasila blisko 40 osób.
TerOnlyFans działa na podobnej zasadzie, co OnlyFans. Różnica jest taka, że pieniądze trafiają głównie do Sił Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Część zysków otrzymują także schroniska dla zwierząt lub organizacje pomagające uchodźcom. W ciągu trzech miesięcy twórczyniom udało się zebrać ponad 700 tysięcy dolarów! Większość zamawiających pochodzi z Ukrainy, ale zdarzają się również wpłacający z np. Holandii, Francji czy Wielkiej Brytanii. Największa wpłata to 2800 dolarów w kryptowalucie.
Mechanizm jest prosty. Wpłacasz pieniądze na wybraną organizację zatwierdzoną przez założycielki TerOnlyFans, przesyłasz potwierdzenie przelewu i wybierasz osobę (na TerOnlyFans rozbierają się również mężczyźni), od której chcesz otrzymać „prezent”. Można także poinformować moderatora, że chce się otrzymać losowo wybrane nagie zdjęcie z katalogu TerOnlyFans. Nie zawsze jednak jest to nagie zdjęcie całej sylwetki. Kreatorzy TerOnlyFans czasem wysyłają zdjęcia swoich obojczyków, ramion lub nóg. Nie spełniają jednak życzeń zamawiających. „Nie jesteśmy sex workerkami, próbujemy zebrać pieniądze na wojnę” – powiedziała Nasko w rozmowie z „Business Insider”.
„Jestem szczęśliwa, bo mogę wspierać mieszkańców Ukrainy i pokazać, że nie wszyscy Białorusini lubią Rosjan i że jesteśmy dobrymi ludźmi. Chcemy pomóc naszym sąsiadom”, dodała.
Po rozpoczęciu wojny Nasko przeprowadziła się do Warszawy, gdzie łączy prowadzenie TerOnlyFans z pracą w firmie marketingowej. „Białoruskie KGB pewnie już buduję przeciw mnie sprawę, więc nie planuję wrócić na Białoruś w ciągu najbliższych 10 lat” – zdradziła w rozmowie z portalem „Kyiv Independent”. Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka zagroził, że wszystkich „zdrajców reżimu" czeka więzienie lub nawet kara śmierci.
Kuchmenko zdecydowała się zostać w Kijowie. Dziewczyny nie przestają promować swojego projektu na Telegramie, Instagramie i Twitterze, a pracy wciąż przybywa. Nie zamierzają jednak zwalniać tempa. „Zamkniemy stronę, gdy Putin umrze, a Rosja wycofa się z terenu Ukrainy" – deklaruje Nasko.