Przewodniczący komisji Tomasz Latos (PiS) w pierwszej kolejności pozwolił zabrać głos posłance Lewicy Marcelinie Zawiszy, która zadawała pytania, karmiąc piersią swojego czteromiesięcznego synka. Choć nie był to pierwszy raz, gdy posłanka Zawisza karmiła synka podczas posiedzenia, z jakiegoś powodu tym razem w sieci rozpętała się prawdziwa burza. W odpowiedzi posłanka zwróciła uwagę, że na całym świecie parlamentarzystki karmią dzieci piersią w pracy.
„Nie ja pierwsza"
Filmik z wtorkowego posiedzenia komisji sejmowej umieściła na platformie YouTubie Partia Lewica Razem. Posłanka Zawisza zadała łącznie czternaście pytań. Zapytała m.in. jaki stopień zaszczepienia zakłada Ministerstwo Zdrowia w kolejnych miesiącach 2021 roku oraz kiedy osiągniemy próg odporności zbiorowiskowej, który szacuje się na poziomie 70% zaszczepionych. Listę pytań wraz z odpowiedziami opublikowała na swoim fanpejdżu na Facebooku.
Największe zainteresowanie wzbudziły jednak nie zadawane pytania, a to, że podczas posiedzenia komisji karmiła piersią swojego synka. Choć niektórzy, jak np. posłanka Anna-Maria Żukowska, gratulowali jej multitaskingu, nie brakowało również negatywnych komentarzy. Część internautów nie potrafiła zrozumieć, dlaczego posłanka w ogóle przyszła do pracy z dzieckiem, a inni zarzucali jej robienie tzw, „pokazówki".
W końcu głos zabrała sama posłanka Zawisza, która zwróciła uwagę, że w karmieniu piersią nie ma nic zwykłego. Udostępniła także kolaż zdjęć przedstawiających parlamentarzystki karmiące dzieci piersią w pracy. Widać na nim Darię Gosek-Popiołek (Lewica Razem), Larrisę Waters (Australia), Karinę Gould (Kanada), Licię Ronzulli (Włochy) oraz Unnur Brá Konráðsdóttir (Islandia).
„- Po pierwsze: nie ja pierwsza. Parlamentarzystki wielu krajów pokazały, że można łączyć rolę polityczki i matki. Po drugie: te czasy, gdy kobiety ukrywały, że karmią piersią już minęły. Przestrzeń publiczna jest także dla nas. Nie wstydzę się karmić publicznie, nie wiem dlaczego miałabym, przyznam szczerze. Po trzecie: wiem, że nie każda kobieta chce i może zabierać dziecko do pracy. Ale coraz więcej jest takich, które chcą i mogą. I nie przestaniemy tylko dlatego, że jakimś konserwatywnym panom się to nie podoba. Nawet jeżeli będą bardzo głośno płakać”, brzmi fragment posta opublikowanego na Facebooku przez posłankę Zawiszę.
Zobaczcie, o co tyle szumu:
Mieszane reakcje
W obronie posłanki Zawiszy stanęła m.in. Paulina Młynarska. Dziennikarka wyraziła ubolewanie nad tym, że autorkami wielu nienawistnych komentarzy są kobiety. Wkrótce Młynarska opublikowała drugi post, w którym nazwała kobiety krytykujące posłankę Zawiszę „Dulskimi". To, oczywiście, nawiązanie do komediodramatu Gabrieli Zapolskiej „Moralność pani Dulskiej". Główną bohaterkę sztuki cechowała podwójna moralność oraz dbanie wyłącznie o pozory.
„- Jawi się obraz kobiet wrednych, nieżyczliwych, złośliwych, nienawidzących kobiecości, macierzyństwa, wyboru, wolności, a już zwłaszcza widoku innych kobiet u władzy. Wielu z Was karmienie dzidziusia piersią przez pracującą mamę kojarzy się z defekacją. Jak trzeba mieć zrytą banię, żeby coś takiego wymyślić! Jesteście ciotkami Gileadu. Niektórym komentującym brakuje tylko munduru i pałki. Dziękuję za uwagę”, skomentowała Młynarska.
Wypowiedzi Młynarskiej oraz edukatorki seksualnej Joanny Keszki zostały zacytowane w artykule Onetu, który udostępnił wykładowca Uniwersytetu Szczecińskiego, doktor habilitowany Wojciech Krzysztofiak. Nie omieszkał go przy okazji skomentować, nazywając posłankę Zawiszę „komunistką", kpiąc z feminizmu oraz tłumacząc kobietom, do czego służą piersi.