Co skłoniło was do stworzenia Poradnika?
Tosia: Podczas protestów Black Lives Matter w czerwcu Lisa wpadła na pomysł, żeby stworzyć polską wersję informacyjnej strony podobnej do tych, którymi często dzielono się na mediach społecznościowych. Zgłosiła się do mnie jako do jednej z osób, które chciała prosić o pomoc w tłumaczeniu angielskich tekstów. Zdecydowałyśmy, że wspólnie zabierzemy się za to w ramach większego projektu. Zainspirował nas zryw kolektywnego dzielenia się wiedzą przez media społecznościowe, które miało miejsce na bezprecedensową skalę podczas tych protestów. Ludzie zachęcali się nawzajem do czytania poważnych tekstów, klasyków teorii, które nigdy wcześniej nie zaistniały online jako coś tak szeroko dostępnego i atrakcyjnego.
Lisa: Na początku miały to być głównie teksty antyrasistowskie: informujące o tym, co się dzieje w Stanach, zawierające jednak kontekst polski. Z czasem stwierdziłyśmy, że mówiąc o grupach opresjonowanych, ciężko rozdzielać poszczególne tematy, ponieważ niesprawiedliwości społeczne są ze sobą powiązane. Nie należy na przykład mówić o rasizmie bez wspominania o klasizmie i kolonializmie – wszystkie te problemy są połączone.
Tosia: Od protestów BLM minęło parę miesięcy. W tym czasie uzyskałyśmy patronat i grant od Krytyki Politycznej w ramach projektu wsparcia środowisk artystycznych. Zostałyśmy również zaproszone przez kolektyw KEM i Galerię Zachęta do organizowania grup czytelniczych, podczas których przygotowałyśmy do dyskusji teksty o zagadnieniach queerowych, ekologicznych czy związanych z kwestiami podziału rasowego i klasowego. Nagrałyśmy też audycję czytankową dla Radio Kapitał. To znacząco poszerzyło nam zakres tematów, którymi się zajmowałyśmy.
Lisa: Jednocześnie w tym czasie dużo rzeczy zaczęło dziać się w Polsce i na świecie: liczne protesty, aresztowanie Margot. Dochodziło do nas tyle ważnych informacji, myślę, że nie było szansy, żeby projekt nie poszerzył się o inne kwestie polityczne.
Czy oprócz patronatu i wsparcia finansowego miałyście pomoc merytoryczną? Czy same zajmowałyście się selekcją tekstów i ich tłumaczeniem?
Tosia: Wszystkim zajmowałyśmy się same. Nie ingerowano w naszą pracę, jednak otrzymywałyśmy wsparcie: szczególnie kurator Wojtek Zrałek-Kossakowski z Krytyki Politycznej bardzo entuzjastycznie podszedł do naszego projektu. Z nim i Olą Knychalską z KEM-u konsultowałyśmy kierunek, w który szłyśmy z doborem tekstów – ich entuzjazm przydał się szczególnie w potwierdzeniu nam w momentach wahania, że to, co robimy, jest w ogóle dobrym pomysłem (śmiech).
Lisa: Obie nie czułyśmy, że mamy wystarczający autorytet, żeby wypowiadać się na te tematy. Wojtek i Ola z Krytyki Politycznej zapewniali nas jednak o wartości tego projektu. Braki w świadomości Polaków są na tyle duże, że jest to coś, czego musiałyśmy się podjąć.
Tosia: Nigdy nie chciałyśmy tworzyć kompleksowego programu nauczania, sylabusa. Nie jesteśmy w pozycji, żeby kogoś uczyć. „Poradnik Sojuszniczy" jest naszym subiektywnym zbiorem tekstów, które uważamy za istotne i którymi chciałyśmy się podzielić. Zauważyłyśmy po prostu, że nikt z naszego otoczenia jeszcze nie zrobił niczego podobnego, więc same postanowiłyśmy zadziałać.
Czy uważacie, że polskie społeczeństwo jest gotowe, żeby się zmieniać i uczyć?
Tosia: Moim zdaniem tak, szczególnie młodsze pokolenie. Protesty BLM pokazały, że oddolne inicjatywy edukacyjne i kolektywne uczenie się pochodzące z tworzenia wspólnej sieci są przyszłością. Młodzi ludzie, którzy wkraczają w dorosłość i stawiają pierwsze kroki w aktywizmie politycznym to rozumieją, co widać także na przykładzie protestów w Polsce.
Czy chciałybyście, żeby „Poradnik Sojuszniczy" wyszedł poza bańkę ludzi, którzy podzielają wasze przekonania? Czy jego celem jest dotarcie do tych najbardziej zamkniętych na zmiany?
Lisa: Chciałybyśmy dotrzeć do ludzi spoza naszej bańki środowiskowej, ale jeszcze zastanawiamy się, jak to zrobić. To jest proces. Staramy się dobierać teksty, które nie są czysto akademickie, ale przystępne dla każdego. Z kolei myślenie, że ludzie podzielający nasze poglądy, pochodzący z naszego bliskiego otoczenia nie potrzebują już tego typu edukacji, jest błędnym przekonaniem. Każde z nas ma jakieś braki w wiedzy, które warto uzupełnić.
Tosia: To nie jest tak, że im więcej informacji przyjmiesz, tym będziesz poprawniejszy. Chodzi nam o kształtowanie pewnej wrażliwości, schematów zachowania, odruchów. Sposobów myślenia, które na co dzień wpływają na to, jak się zachowujesz wobec innych ludzi.
Z jakimi trudnościami zmagałyście się podczas przygotowania pierwszej edycji Poradnika?
Tosia: Pierwsze wydanie ma funkcjonować jako baza definicji i podstaw wyjaśniających sojusznictwo – właśnie stworzenie takiego wstępu do intersekcjonalnego podejścia było największym wyzwaniem. Dużym problemem w przekładzie tekstów okazało się również to, że język polski w porównaniu do angielskiego jest silnie zgenderyzowany. Chciałyśmy, aby język przez nas używany był inkluzywny, ale jednocześnie nie utrudniał odbioru tekstów. Niektóre wyrażenia nie mają również jeszcze przełożenia na język polski i musiałyśmy zastanowić się, co najlepiej oddaje ich sens i ma szansę się przyjąć. Częścią naszego zamysłu było to, żeby zasugerować wprowadzenie pojęć do języka polskiego, których brakuje do poruszania niektórych tematów – takie zmiany językowe mogą być sygnałem zmiany wrażliwości, dlatego jest to tak samo trudne jak i ważne.
Lisa, sama jesteś częścią marginalizowanej grupy społecznej. Edukowanie i nawoływanie ludzi do przybierania postaw, które powinny być normą wynikającą z ludzkiej empatii nie jest twoim obowiązkiem. Jakie emocje towarzyszyły ci wobec tego podczas procesu tworzenia Poradnika?
Lisa: Bardzo emocjonalnie przeżywałam to, co działo się w Stanach. Choć odzew na te wydarzenia w polskich mediach bardzo mnie frustrował, byłam świadoma tego, że braki w wiedzy, które uwydatnił, są spowodowane utrudnionym dostępem do niej ze względu na nikłą ilość tego rodzaju materiałów w języku polskim. W zasadzie dopiero BLM oraz akcja #DontCallMeMurzyn otworzyły w Polsce na szerszą skalę konwersację na temat rasizmu. Szczerze mówiąc, przetłumaczeniem pewnych tekstów chciałam odjąć sobie wysiłku emocjonalnego związanego z wielokrotnym wyjaśnianiem ludziom tematów, które dotyczą mnie osobiście. Po prostu móc podesłać komuś link i powiedzieć: „Masz, przeczytaj sobie i potem możemy rozmawiać" (śmiech). Myślę, że to uczucie zmęczenia i frustracji towarzyszy wielu osobom, które muszą regularnie udowadniać innym, że ich życia też mają wartość. Chciałabym, żeby ten projekt zachęcił ludzi do dalszego samodzielnego poszerzania wiedzy i otwierania rozmów na te tematy.
Z jakim spotkałyście się odzewem i jakie macie dalsze plany?
Tosia: Do tej pory spotkałyśmy się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Od początku naszym założeniem było to, że pierwsze wydanie Poradnika ma stanowić bazę definicji, wprowadzenie do tematu sojusznictwa. Pragnęłyśmy stworzyć bazę dotyczącą tematu niesprawiedliwości społecznych, która zbuduje ogólną wrażliwość polityczną. To pozwoli nam w przyszłości tworzyć wydania zawężone w konkretnej tematyce. Mamy w planach skupić się na tekstach dotyczących konkretnych grup społecznych: na pewno powstanie numer o rasie, ale też na przykład o prawach osób transpłciowych, o przemocy policji lub o anarchizmie. Jakimi tekstami chciałyby się podzielić na przykład aktywistki na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami? Jakie pisarki są dla nich kultowe? Będziemy zapraszać do współredakcji aktywistów związanych z tymi tematami, aby sami dzielili się swoimi ulubionymi esejami. Wydania będą się ukazywać co parę tygodni lub miesięcy, gdyż proces przygotowań jest długotrwały.
/rozmawiał: Julian Kallas/
Z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój projektu. Pierwsze wydanie „Poradnika Sojuszniczego" możecie zobaczyć pod adresem http://poradniksojuszniczy.pl/