Kontynuacja kultowego „Seksu w Wielkim Mieście” to opowieść o losach lubianych przez tłumy bohaterek. Serialowe przyjaciółki są dojrzałymi kobietami, których modowe ewolucje mogliśmy podziwiać przez lata. Aktualnie niestety publiczność bardziej emocjonuje wiek aktorek niż ich eksperymenty ze stylem. Dlaczego starzenie się kobiet wciąż jest dziwne?
Sarah Jessica Parker, czyli serialowa Carrie, w „And Just Like That...” zaprezentowała światu siwe kosmyki. Bujne loki Bradshaw czy krótka ruda czupryna Mirandy stały się znakami rozpoznawalnymi bohaterek. 11 lat od nakręcenia ostatniej części filmu wiele się jednak zmieniło. Na ekranie zobaczymy odtwórczynie głównych ról w nieco naturalniejszym wydaniu. Nie ma w tym nic dziwnego. Czas się nie zatrzymał i aktorki, tak jak wszyscy zwykli śmiertelnicy, miały prawo się zestarzeć. Z pozoru to powinno być zrozumiałe, jednak niektórych to wciąż dziwi.
„– Kiedy ogłosiliśmy pracę nad „And Just Like That...” większość reakcji była pozytywna, ale były też takie wredne odpowiedzi ludzi dzielących się zdjęciem z serialu „Złotka”. Więc pomyślałem: Wow, więc albo masz 35 lat albo jesteś na emeryturze i żyjesz na Florydzie”, powiedział w rozmowie z „Vogue” Michael Patrick King, producent „Seksu w wielkim mieście” i jego kontynuacji.
Parker podkreśla, że to rola kobiet w dojrzałym społeczeństwie wciąż dziwi. Ogrom mizoginii, z jakim mamy cały czas do czynienia – jest przerażający. Dyskusja na temat zmarszczek, włosów czy ciała spotyka głównie kobiety. Przyjaciel aktorki, Andy Cohen, jest dumnym posiadaczem siwych włosów. Widok mężczyzny dumnego ze swojego wieku i dojrzałości nikogo nie dziwi. Kobieta będąca zadowolona ze swojego wyglądu, pewna swojej seksualności i wartości – to zagrożenie.
A jednak Sarah Jessica Parker nie daje za wygraną. Na wspomnianej okładce jest piękna i dostojna, a w strojnej sukni od Dolce & Gabbana przypomina dlaczego zarówno ona sama, jak i Carrie Bradshaw, w którą się wciela, to niekwestionowane ikony stylu.