Z czego czerpałeś inspirację do stworzenia kreacji Szamana Polskiego?
Zacznę od tego, że znajdujemy się w części Europy na granicy wschodu i zachodu, chociaż te granicę są umowne. Wschód może kojarzyć się pewnymi praktykami, głównie buddyzmem, rzadziej z szamanizmem. Wychowałem się w rodzinie, która obracała się wokół tematów ezoterycznych, praktykowała pewne ćwiczenia dotyczące pracy z energią, intuicją i uzdrawianiem, co najpewniej pobudziło moją wyobraźnie jako twórcy. W zasadzie sam szamanizm pojawił się o wiele później, w okresie początku studiów i wtedy pomógł mi wyjść z niektórych problemów. Szamanizm kojarzy się dość archaicznie z tematami religijnymi, a to nie do końca to mnie w nim interesuje. Dla mnie najważniejsze jest to, że szamanizm związany z duchowością da się wyrazić również w sztuce, a szaman jest bliska artyście, czyli outsiderowi, który jednocześnie ma kontakt ze swoją społecznością, tyle że trochę bardziej na swoich zasadach. Co prawda nie kontynuuję już tak intensywnie projektu Szamana Polskiego, ale rytuały, które oferowałem są nadal aktualne. Można zamówić u mnie taką usługę poza kontekstem sztuki.
Jak wyglądają takie usługi szamanistyczne w twoim wykonaniu?
Usługa polega na zorientowaniu się w problemie i przede wszystkim na tym, czy jestem w stanie i powinienem pomóc, czy nie. Potem następuje zwykła rozmowa. Najważniejsza jest uważność względem tych osób lub miejsc, w których intencji coś robię. Jeśli jednak czuję, że potrzeba jest większa niż zwykła rozmowa, to przygotowuję się wcześniej zgodnie z moją wiedzą na temat odpowiednich praktyk. Czasem forma performatywna może wzmocnić to działanie, czyli pomóc.
Kowalczyk jako Szaman Polski oczyszcza przestrzeń publiczną po marszu 11 listopada / fot. Tomasz Kaczor
Szamanizm kojarzy mi się z odprawieniem rytuałów przez pustelnika odciętego od wszystkiego w dziczy. Czym w takim razie jest dla ciebie współczesny szamanizm biorąc pod uwagę, że żyjemy w głośnym, dużym, cywilizowanym mieście?
Szamanizm w zasadzie dotyczył tylko tego, co odbywało się we wschodniej Syberii, a skończył się z przyjściem cywilizacji, badaczy i archeologów. Właściwy szamanizm powinniśmy zostawić terenom znajdującym się na Wschód od Uralu, ludziom w Korei, rzadziej w Japonii. Sam szaman może kojarzyć się z pustelnikiem, ponieważ w tajdze jeszcze sto lat temu ludzi dzieliły trudne do wyobrażenia sobie dystanse. Jednak obecnie ze względu na lepszą infrastrukturę i sposób życia wygląda to inaczej. Chciałbym ze swojej perspektywy pomagać innym, ale sam nie uważam się za szamana, a raczej inspiruję mnie to do wypracowania pewnych własnych metod, które mają przynosić odbiorcy określone rezultaty.
Czy trans, w który wpadasz związany jest ściśle z medytacją? Czy człowiek niezwiązany z szamanizmem może poczuć w zwykłych rzeczach połączenie z innym światem?
Pytanie dotyczy tego, czym według nas jest wejście w trans. Oczywiście można znaleźć miejsce w swojej duchowości i drążąc coraz bardziej można zauważyć, że jest się na tyle głęboko, że przenosimy się w innym punkt, który naturalnie nie jest osiągalny. Przez medytację na pewno da się wejść w głębokie stany, co mi się również wiele razy zdarzyło. Może być to kojarzone z transem, jednak docelowo trans w szamanizmie to metoda, która prowadzi do wejścia ducha zmarłego w szamana. Mając za sobą pewne doświadczenie jestem bardzo ostrożny z tym, co robię i w którą stronę idę.
Oczyszczałeś między innymi strefę publiczną w centrum Warszawy po Marszu Niepodległości. Czy w takim razie poprzez szamanizm, ale również inne twoje performensy czujesz odpowiedzialność społeczną?
Wtedy czułem tą odpowiedzialność także jako ja, Mateusz Kowalczyk. Byłem wkurzony tym, co widziałem i co się działo, jak co roku, w centrum Warszawy, na dodatek przy poparciu rządu. Oczyszczanie przestrzeni pod rondem Romana Dmowskiego przeprowadziłem według planu, z powagą, ale też w kontekście performatywnym. Będąc tam, czułem energię żalu i agresji. W mojej intencji było zrobienie energetycznego porządku z tym, co się wydarzyło kilka dni wcześniej.
Doświadczenia VR „Wyspa Śmie[r]ci” / fot. archiwum artysty
Jak reagują osoby postronne w miejscu publicznym na twoje działania performatywne?
Odnośnie oczyszczenia przestrzeni po marszu, to nie było żadnej ostrzejszej reakcji oprócz krótkiej rozmowy z panem sprzątającym metro i facetem, który mógł brać udział w Marszu Niepodległości i który uderzył w mój bęben. Warszawska „patelnia”, czyli miejsce przy wejściu z metra Centrum, zawsze było miejscem nieustannego ruchu. Nie byłem zaskoczony brakiem reakcji w parę dni po tak dużym wydarzeniu, jak Dzień Niepodległości. W trakcie performensu wszystko pędziło dalej. Nie spieszyłem się w związku z tym.
W postaci Szamana Polskiego odwołujesz się swoim ubiorem do barw narodowych.
No tak, takie połączenie wizualne powstało w zasadzie samo – kicz piłkarski dopełniły motywy narodowe, mające tutaj swoją symbolikę poza kontekstem Polski. Biel i czerwień pojawiają się jako barwy inicjacyjne w wielu grupach etnicznych na całym świecie, także w szamanizmie. Zarówno to połączenie kolorystyczne, jak i symbol orła łączą tę kreację z Syberią i jej mitologią.
W jaki sposób łączysz technologię ze sztuką?
Jeszcze badam to, co mogę zrobić w obszarze wirtualnej rzeczywistości, bo to szerokie spektrum narzędzi i kontekstów. Dla części widzów, którzy nie doświadczyli nigdy VR-u bardziej komfortowo jest najpierw obejrzeć film 360 stopni w formie dokumentu czy animacji. W listopadzie 2019, w Teatrze Powszechnym podczas „Śmierci w VR”, czyli otwarcia galerii Dream Adoption Society, miałem okazję połączyć performance i VR. Moje działanie tam zaprezentowane („Fungal responses”) odnosiło się do spotykanego w doświadczeniu grzybowego golema tworzonego przeze mnie na żywo poprzez ruch trackerami VR (czyli czujnikami śledzącymi ruch). Podczas przygotowań do tego performance’u skupiłem się w pierwszej kolejności na skanowaniu prawdziwych obiektów, grzybów i roślin, z których stworzyłem w 3D swojego avatara. W uszytym przeze mnie stroju, mogłem włożyć poszczególne części ciała swojej wirtualnej postaci i w ten sposób skonstruować ją na żywo na sobie. W części performatywnej używałem fragmentu utworu Kalibra 44 „Moja obawa”. Odnosiłem się tym do fundamentalnego pytania o istnienie wyższego bytu zawieszonego pomiędzy jednym a drugim światem. Obecnie mam w planach pokaz innego doświadczenia w formie 6 Degrees of Freedom (termin, określający swobodę udziału w doświadczeniu VR). Nazywa się „Wyspa Śmie[r]ci” i dostałem się z nim na Przegląd Sztuki Survival, któy ma odbyć się w tym roku we Wrocławiu. W tym wypadku kolejny motyw śmierci odnosi się do zagrożenia, jakim jesteśmy dla Ziemi jako cywilizacja konsumpcyjna. Tytuł tej pracy zaczerpnąłem z inspiracji obrazem Arnolda Bocklina o tytule „Wyspa Umarłych”. Wyspa w moim doświadczeniu złożona jest ze skanów 3D wykonanych smartfonem, które zbierałem na przestrzeni kilku miesięcy, praktycznie codziennie. Wyspa daję możliwość swobodnego chodzenia po niej, a o tym, kiedy się ono zakończy decyduje sama osoba zwiedzająca. Projekty, które dają możliwość wejścia w pewne doświadczenie oferujące dobrą jazdę, interesują mnie najbardziej. W tym roku pracuję również nad innym doświadczeniem, którego forma cały czas się trochę zmienia i ewoluuje. Chciałbym zaangażować w jego odbiór jak największą liczbę osób naraz. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby zorientować się, jaka forma będzie najlepsza, czy film 360 stopni, czy może powinienem wykorzystać dostęp do VR Chatu (multiplayerowa gra online w VR). Moim przewodnim motywem jest teraz skonstruowanie doświadczenia, w którym będzie mogło partycypować więcej osób, bez względu na wiek i miejsce, z którego w tym czasie łączą się przez headset. Performatywny gest, narracja i muzyka tworzona na żywo są główną osią tego, co chcę tam pokazać. Inspiruję mnie przy tym wspominany VR Chat i to,w jaki sposób wykorzystywany jest poza kontekstem zwykłej rozrywki. Jedną z zaskakujących rzeczy, o których niedawno się dowiedziałem jest fakt, że korzystając z tej platformy możemy w jednym ze specjalnych pokojów skorzystać między innymi z usługi księdza.
Skanowanie zwykłych rzeczy, które cię otaczają również wydaje się czymś nowym.
Zacząłem robić skany jako pewną impresję, coś bardzo ulotnego, ale też z czasem stało się to rodzajem pamiętnika. Tak jak wcześniej rysowałem, szkicowałem za pomocą ołówka, teraz używam skanu 3D, ponieważ takie obiekty posiadają inny kontekst. Na swoim wydziale mam obecnie możliwość skanowania w o wiele lepszej jakości, jednak telefon pozawala mi na uchwycenie intymności relacji. Zastanawiam się już teraz, jak będę pracował po ukończeniu szkoły, bo wiąże się to utratą łatwego dostępu do mocniejszych komputerów i headsetów, który miałem w Akademii. Zmusi mnie to pewnie do większego kombinowania, co w sztuce jest dobrym motorem do działania. Wobec tego, robię teraz jak najwięcej i traktuję dyplom jako pracę zawodową. Od roku pracuję również nad projektem związanym z konopiami przemysłowymi. Ten kierunek w mojej praktyce to pójście bardziej w stronę sztuki użytkowej, co jest dla mnie jej niezaprzeczalną siłą, stojącą w kontrze do konsumpcyjności jej odbioru. My jako artyści mamy więcej możliwości, aby poprzez sztukę stworzyć coś społecznie pożytecznego. Staram się o tym nie zapominać.
Łączysz kulturową tradycję ze współczesnością. Myślisz, że w tym przebodźcowanym świecie, w którym żyjemy ciężko jest być artystycznie niebanalnym?
Widzę to tak, że łączę pewne konteksty, które osobno są tradycjami, a sztuka pozwala na zacieranie ich granic. Niektórym łatwiej, a niektórym trudniej jest odnaleźć się w świecie, w którym bodźców jest wiele, co w praktyce oznacza wyścig i strategie artystyczne. Banalność to pojęcie, które powinno czasem wracać w głowie jako bumerang, który trąci nas po głowie, ale na szczęście mamy od tego nasze środowisko, kolegów i koleżanki. Co do aktualności w praktyce artystycznej to gdybym miał możliwość urodzenia się 20 lat wcześniej, nie sądzę, żebym z tego lepiej skorzystał. Łatwiejszy dostęp do wszystkiego jest dobry, o ile potrafi się z niego skorzystać w odpowiednim czasie. Czuję się jednak teraz zawieszony pomiędzy dwoma pokoleniami, co jest samo w sobie jest motywujące. Byłem pierwszym pokoleniem mającym dostęp do Gadu-Gadu, a jednak nie ciągnie mnie to do sentymentalizowania tego, co robię. Łatwiej jest teraz pojechać na rezydencję do innego kraju czy poznać kuratora z innej części świata. Można czerpać z większej ilości narzędzi i środków, również finansowych, chociaż jest większa liczba chętnych. Jeżeli chodzi o wirtualną rzeczywistość, to można powiedzieć, że ludzie teraz szczególnie się nią interesują. Jest grupa odbiorców i artystów, którzy eksplorują ją na swój często epicki sposób, jak w przypadku ostatnich prac Jona Rafmana. W konstruowaniu swojej praktyki szukam czegoś, co z jednej strony jest maksymalnie wykręcone, ale jednak będzie zrozumiałe dla osób, które nie miały wcześniej kontaktu z 3D. Oprócz tego, ważne jest sprawdzanie profilów Instagramowych młodszych ode mnie osób, szukających podobnym językiem, czyli na innych zasadach. Mam wrażenie, że te osoby wchodzą dużo płynniej w dane tematy, przy których sam powoli zaczynam czuć się staro, a to pozytywnie mnie pobudza.
Jakie masz plany na życie po studiach?
Lepiej jest patrzeć na siebie jako na osobę będącą częścią większej światowej społeczności. To jest coś, czego między innymi nauczyłem się w Pracowni Działań Przestrzennych prof. Mirosława Bałki na ASP. Pozwala to ominąć pułapkę pozostania w swojej bezpiecznej bańce. Moim celem jest dalsze współtworzenie tej społeczności, czy to mieszkając w Polsce czy wyjeżdżając na zagraniczne rezydencje. Co do wystaw, obecnie biorę udział w dwóch projektach. Jeden dotyczy VR-u, a w drugim skupiam się na pracy z konopiami przemysłowymi. Myślałem też o studiowaniu zagranicą. Amsterdam jest fajnym kierunkiem, również artystycznym. Zobaczymy co czas pokaże.
/rozmawiał: Dominik Ossowski/
W związku ze szczególną sytuacją organizatorzy konkursu Artystyczna Podróż Hestii podjęli decyzję o przedłużeniu terminu nadsyłania zgłoszeń do 30.04.2020.
W tej trudnej dla wszystkich sytuacji Fundacja APH chce wspierać młodych artystów i liczy, że nadzwyczajne przedłużenie terminu pomoże przygotować zgłoszenie. Formularze zgłoszeniowe czekają na stronie konkursowej: https://artystycznapodrozhestii.pl/konkurs