„– Myślę, że to piękna rzecz, że mamy teraz takie platformy, a ludzie mogą uzyskać informacje i wgląd do źródeł, które są bardziej powiązane i faktycznie w terenie. Media społecznościowe zbierają razem więcej ludzi, a także zapewniają im sposób, w jaki mogą pomóc, czyli udostępnianie treści i rozpowszechnianie właściwych informacji. Ludzie są zdezorientowani i szukają odpowiedzi, więc mam nadzieję, że moje treści pomogą odpowiedzieć na niektóre z ich pytań”, powiedziała Kristina Korban w rozmowie z Yahoo Life.
Kristina swojego pierwszego wojennego TikToka opublikowała jeszcze zanim wieść o rosyjskim ataku pojawiła się w wiadomościach. Publikację tłumaczyła tym, że obudziła się z rodziną z powodu wybuchu i czuła się zmuszona do udostępnienia jakiejś informacji na wypadek, gdyby coś im się stało.
W tamtym czasie Korban miała zaledwie 6 tysięcy obserwujących na TikToku. Film o inwazji uzyskał z kolei aż 9 milionów wyświetleń. Ze względu na zasięg nagrania oraz pozytywne reakcje ze strony użytkowników aplikacji, Ukrainka postanowiła kontynuować i relacjonować światu swoją nową rzeczywistość. Aktualnie jej konto na TikToku obserwuje ponad 507 tys. osób, a profile w mediach społecznościowych zawierają m.in. aktualizacje, jak wyglądają sklepy spożywcze i stacje benzynowe w stolicy kraju, a także jak jej, zgromadzona w jednym domu, 17-osobowa rodzina radzi sobie z racjonowaniem żywności.
Filmik o stacji benzynowej
Pytanie o to, dlaczego nie wyjechała z miasta, jest jednym z najczęściej zadawanych. Jak tłumaczy w jednym z nagrań:
„– Powodem, dla którego ja i moja rodzina zostaliśmy w Kijowie jest to, że wyjazd z miasta jest niemal niemożliwy. Drogi są zablokowane i zatłoczone, więc nawet gdybyśmy próbowali wyjechać, mogłoby nam to zająć kilka dni”, powiedziała Kristina.
Nadrzędnym zagrożeniem na trasie i poza nią, są oczywiście pociski i bomby. Biorąc pod uwagę to oraz fakt, że na wszystkich na stacjach benzynowych tworzą się ogromne kolejki, rodzina kobiety uznała, że bezpieczniej będzie zostać w domu niż ryzykować, że zabraknie im paliwa w trasie.
„– Nie było moją intencją, aby dokonać tej zmiany, ale tak wiele osób sprawdzało, co u nas i martwiło się, że czuję się odpowiedzialna za informowanie ich (…). Nie mogę ich zawieść. Teraz widzę również, że moim obowiązkiem jest dostarczanie dokładnych informacji i aktualizacji, ponieważ istnieje tak wiele źródeł podających niedokładne informacje lub dezinformacje”, odpowiedziała Kristina w rozmowie z Yahoo Life na pytanie o ewolucję swoich treści.
Zdaniem Korban, osoby takie jak ona w pewnym sensie dokumentują historię, dzięki czemu przyszłe pokolenia będą mogły nie tylko czytać podręczniki o tym, co się wydarzyło, ale również „oglądać prawdziwe relacje prawdziwych ludzi i naprawdę poczuć, jak to było”.
/tekst: Natalia Neubauer/