Rządzący azjatyckim krajem wydają się pewni tego, że nie narażają się na bankructwo – dzięki działaniom rządu i stosowaniu środków bezpieczeństwa Uzbekistan od początku pandemii utrzymał dość niską liczbę zakażeń koronawirusem i tym samym zgonów (stan na 23 lipca: 18,5 tys. zakażonych i 99 zgonów). Wraz z powolnym znoszeniem obostrzeń kraj otwiera się na ruch turystyczny, który przed pandemią przeżywał swój rozkwit. Pewni siebie i bezpieczeństwa w swoim kraju rządzący każdemu turyście, który zarazi się w Uzbekistanie koronawirusem proponują nawet 3000 dolarów, czyli kwotę, która w przypadku pobytu w szpitalu pokryłaby koszty leczenia.
fot. miasto Chiwa w Uzbekistanie, photo_comments/Unsplash
Jak to zwykle przy rządowych ustaleniach bywa, jest oczywiście pewien haczyk. O pieniądze mogą się ubiegać tylko osoby, które po kraju podróżowały z certyfikowanym przewodnikiem, znającym wszelkie zasady dotyczące higieny i bezpieczeństwa oraz nocowały i zwiedzały tylko miejsca spełniające nowe wymogi wprowadzone w obliczu SARS-CoV-2.
Prezydent Uzbekistanu Shavkat Mirziyoyev podpisał dekret w ten wtorek, a hasło przewodnie kampanii związanej z nowym zarządzeniem brzmi: „Uzbekistan. Safe travel GUARANTEED”. Tylko czy na pewno? Mimo iż liczba zakażeń, do których dotąd doszło w Uzbekistanie wciąż wydaje się mała to rzut oka na wykres obrazujący przebieg epidemii może niepokoić. Od końca czerwca w kraju odnotowano znaczny wzrost zachorowań, dziś jest to prawie 500 nowych przypadków dziennie, co może jednak trochę pokrzyżować rządowe plany...