Sprawa Izabeli wywołała ogromną burzę oraz zapoczątkowałaprotesty w całym kraju.Czy tej śmierci można było uniknąć? Środowiska pro-choice nie mają wątpliwości, że Izabela jest ofiarą październikowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej. Głos zabrała również Kaja Godek, która żarliwie broni słuszności wyroku oraz przekonuje o winie feministek. Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... „Ani jednej więcej"
„- Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”, pisała do swojej mamy Izabela podczas pobytu w szpitalu.
Pełnomocniczka Izabeli, Joana Budzowka, poinformowała, że rodzina zmarłej złożyła powiadomie do Prokuratury Regionalnej w Katowicach o możliwości popełnia przestępstwa tzw. błędu medycznego. Sprawą zajęli się również dziennikarze TVN-u, którym udało się porozmawiać z m.in. matką Izabeli, rzeczniczką szpitala w Pszczynie czy pacjentkami dzielącymi z nią salę. - Była pod stałą opieką lekarską. Nie było sytuacji, w której pozostawiona była bez opieki. Dbał o nią cały zespół i proces leczniczy był prowadzony od samego początku - powiedziała Barbara Zejma-Oracz, rzeczniczka prasowa Szpitala Powiatowego w Pszczynie, w rozmowie z „Uwagą!".
W wiadomościach do matki Izabela podzieliła się podejrzeniami o sepsę. Z relacji pacjentek, które dzieliły salę z Izabelą, wynika, że kobieta kilkukrotnie zgłaszała złe samopoczucie lekarzowi oraz położnej. Ich zdaniem jednak wszystko było w porządku. - Słyszę do dzisiejszego dnia jej słowa, że ona chce żyć, ona nie chce umierać, ona ma dla kogo żyć - zdradziła w „Uwadze!" jedna z pacjentek.
22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że aborcja ze względu na „duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” jest niezgodna z Konstytucją. Obecnie aborcja jest legalna wyłącznie w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub zagrożenia życia bądź zdrowia. Jeżeli lekarze podejrzewają, że ciąża zagraża życiu pacjentki, to mają prawo ją przerwać. Dużo jednak zależy od interpretacji lekarzy. Kiedy zagrożenie życia jest wystarczająco duże, aby podjąć decyzję o aborcję? Czy sąd może stwierdzić, że lekarze mogli się wstrzymać i ukarać ich za przeprowadzenie aborcji?
„- Rodzina przypuszcza, że doszło do błędu medycznego, z tego powodu złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i ja ten pogląd podzielam. Natomiast udowodnienie błędu medycznego nie wyklucza, że w tle czynnikiem mniej lub bardziej ważącym na decyzjach lekarzy był stan prawny, w jakim poruszają się oni po ubiegłorocznym wyroku Trybunału Konstytucyjnego”, powiedziała Gazecie.pl Jolanta Budzowska.
We wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski nakazał prezesowi NFZ przeprowadzenie kontroli w Pszczynie. Dziś natomiast podjęto decyzję o zawieszeniu dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu pacjentki w szpitalu. W poszukiwaniu winnych
Paradoksalnie jednak wstrząsająca śmierć Izabeli wcale nie skłoniła zwolenników wyroku TK do refleksji. Zdaniem Kai Godek, najgłośniejszej działaczki anti-choice, „środowiska feministyczne kolportują kłamstwo, jakoby wyrok TK nie pozwalał na ratowanie życia matki". Owszem, wyrok Trybunału Konstytucyjnego pozwala na ratowanie życia matki, ale nie zapominajmy, kto wchodzi w skład Trybunału. Nie zapominajmy, że żyjemy w kraju, w którym prawo jest płynne. Nie zapominajmy, że jesienią policjanci odwiedzili 14-latka z Krapkowiec, który udostępnił na Facebooku post o Strajku Kobiet. Czy lekarze naprawdę mogą podjąć decyzję o przerwaniu ciąży bez obaw o potencjalne konsekwencje?
„- Jeśli ktokolwiek usprawiedliwiał brak ratowania życia pacjentki delegalizacją aborcji eugenicznej, to winne są środowiska feministyczne, bo to one kolportują kłamstwo, jakoby wyrok TK nie pozwalał na ratowanie życia matki. Może faktycznie w szpitalu ktoś w to uwierzył i odstąpił od niezbędnych działań? Jeśli tak było, to w takiej sytuacji to feministki mają na rękach krew tej kobiety. To ich wina, że medialna manipulacja stała się podstawą do zaniechania działania przez medyków”, brzmi fragment wpisu Kai Godek na Facebooku.
Kaja Godek podkreśliła również, że „prawna ochrona życia dzieci nie ma nic wspólnego i w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia popełnienia błędu medycznego" oraz wyraziła oburzenie tym, że „feministki opłakują tylko jedną ofiarą". Środowiska pro-choice rzeczywiście skupiają się na Izabeli, ale warto zastanowić się dlaczego. Być może dlatego, że istniała szansa na jej uratowanie?