Fenomen rzeźbiarza stanowi źródło żywych dyskusji i kontrowersji. Dla przykładu: artykuł o jego sukcesie aukcyjnym na stronie RMF24 został zatytułowany „Perwersyjnie Zdziecinniała Antysztuka Jeffa Koonsa”. Poza tym jego działalność nazywa się m.in. kiczowatą czy prostacką. Wielu krytykom nie podoba się umieszczenie tego popularnego, jakby nie patrzeć, artysty, tworzącego prace o prostym przekazie i zerowym znaczeniu ikonograficznym, pośród twórców „wysokich”, i to na tak honorowym miejscu. Jego zwolennicy nazywają go jednak następcą Warhola czy nowym Duchampem, który przecież również zacierał granicę tego, co nazywamy sztuką, doprowadzając tym wielu obserwujących jego zabiegi do szału.
W ostatnich miesiącach mówiło się o uszczerbkach na wizerunku Koonsa. Artystę cechuje perfekcjonizm, co widać w jego dopracowanych co do najmniejszych szczegółów rzeźbach. Ma to jednak swoje wady, z których prawdopodobnie najbardziej znaczącą jest niemożność ukończenia dzieła, wiążąca się z brakiem nowych, gotowych do sprzedaży prac. Przysporzyło to Jeffowi sporo problemów na drodze sądowej – został on kilkukrotnie pozwany przez nabywców, którzy kupili rzeźby przed ich ukończeniem i przez lata nie otrzymali swoich zamówień.
Koons w procesie odświeżania swojego wizerunku nie poprzestał tylko na obietnicy sprzedaży wyłącznie gotowych dzieł. Ruchem prawdopodobnie kasującym z pamięci ludzi niedawne problemy artysty jest ogłoszenie przez niego planu wysłania swoich prac na Księżyc. Mają one dotrzeć na miejsce w lipcu tego roku oraz pozostać tam „na wieczność”.
Rzeźby mają zostać wysłane amerykańskim statkiem kosmicznym z lądownikiem księżycowym o nazwie Nova C z Kennedy Space Center w Merritt Island we Florydzie. Przed lądowaniem zostaną umieszczone w permanentnej, przeźroczystej oraz odpornej termicznie kabinie. Bardziej szczegółowe informacje o całym przedsięwzięciu pojawią się na oficjalnej stronie artysty. https://www.jeffkoonsmoonphases.com
Na tym jednak nie koniec informacji o projekcie „Jeff Koons: Moon Phases”, gdyż przedsięwzięcie wiąże się także ze sprzedażą NFT. Każdy z tokenów będzie powiązany z którąś z fizycznych rzeźb, mających spocząć na księżycu i możliwy do nabycia poprzez współpracującą z artystą galerię Pace. Dochód z ich sprzedaży zostanie z kolei przeznaczony na działalność organizacji Lekarze bez granic.
Na stronie Pace Gallery przeczytać można wypowiedź samego artysty na temat projektu oraz jego znaczenia:
Księżyc już od dawna wzbudza zainteresowanie wśród artystów, astronautów, przedsiębiorców i wielu innych. Nieco ponad 40 lat temu Dennis M. Hope znalazłszy lukę w prawie ogłosił się właścicielem naszego księżyca oraz 8 innych planet wraz z ich satelitami. Pojawiali się już również artyści, którzy planowali umieścić swoje prace w kosmosie. Niektórym się to udało. Pierwszym z nich był Paul van Hooydonck, którego aluminiowa rzeźba znalazła się na ziemskiej satelicie już w 1971 r. Jednakże przedsięwzięcie Koonsa jest niewątpliwie największym z nich wszystkich, ponadto dokonuje go on jako najdroższy żyjący artysta świata, jednocześnie debiutując na rynku NFT, a takiego połączenia z pewnością jeszcze nie było.
/tekst: Michalina Reising/