„Pomnik Drogi”, przygotowany w drugim etapie konkursu przez zespół zakładał, że teren dawnego obozu będzie podlegać dalszej entropii, a zamiast przedstawiającej czy abstrakcyjnej bryły pomnika projektanci zaproponowali drogę, ukośnie przecinającą teren Auschwitz Birkenau. Ten śmiały pomysł uznawany za jeden z pierwszych antypomników, zmieniałby się wraz z upływem lat: wokół niego coraz mniej wyraźnie rysowałyby się kształty baraków i kominy krematoriów, coraz intensywniejszej ekspansji na teren obozu dokonywałyby rośliny. Wokół drogi dowody pamięci mogliby składać odwiedzający, a pamięć o ofiarach mogłaby żyć dzięki ich gestom, ciągle odnawiana.
O tym, że pomysł zespołu Hansena do dziś rezonuje z odbiorcami, może świadczyć choćby fakt, że to właśnie do „Pomnika Drogi” odnosi się jeden z obrazów Wilhelma Sasnala, pokazywanych na wystawie Wilhelma Sasnala „Taki pejzaż” (kur. Adam Szymczyk) w Muzeum Historii Żydow Polskich POLIN w Warszawie. Zamalowane na ciemno płótno – z przewodnika po wystawie dowiadujemy się, że to portret Adolfa Hitlera – zostało przez malarza „przekreślone” przy pomocy doczepionej do powierzchni deski. W ten sposób Sasnal wydobywa z propozycji pomnika także jej bardziej symboliczne znaczenie: droga nie tylko przecina obóz, ale i unieważnia faszystowską ideologię. W ramach „Takiego pejzażu” obok odniesień do Holokaustu pojawiają się również obrazy dotyczące współczesnych relacji o Zagładzie, takich jak komiks Arta Spiegelmana „Maus” czy film Claude’a Lanzmanna „Shoah” (a także szerzej – wątków związanych z polskim stosunkiem do obcości).
Shoah (Las), 2003, olej na płótnie, kolekcja prywatna
Jak może wyglądać współczesna opowieść o Holokauście i jego znaczeniu, jeśli jego historia została wyparta na pół wieku ze zbiorowej świadomości? Z taką sytuacją mamy do czynienia choćby na Ukrainie. W Babim Jarze, wąwozie leżącym we współczesnych granicach Kijowa we wrześniu 1941 roku rozstrzelano 33 tysiące kijowskich Żydów - aż do końca wojny dokonywano w tym miejscu masowych egzekucji, także na innych grupach ofiar nazistów. Po pierwszych rozstrzeliwaniach w Babim Jarze założono także obóz koncentracyjny, zlikwidowany wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej. W późniejszych latach, ze względu na politykę Związku Radzieckiego, nie tylko oficjalnie nie upamiętniono zabitych w Babim Jarze, ale także przerobiono to miejsce masowych egzekucji na wał retencyjny. Zbudowany z odpadów budowlanych wał pękł na początku lat sześćdziesiątych, a wąwóz ostatecznie zakopano i przerobiono na park. Oficjalnych pomników ofiary doczekały się dopiero po upadku Związku Radzieckiego, choć temat kaźni pojawiał się w tekstach Bułata Okudżawy czy Wiktora Niekrasowa już od lat sześćdziesiątych.
Projekt Olgi Kisselevej „Drzewa pamięci: korzenie i rozłogi” (kur. Okasan Dovgopolova, Kateryna Semenyuk) pokazywany aktualnie w gdańskim Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, poświęcony jest właśnie historii pamięci o ofiarach Babiego Jaru. Artystka, która pracuje i wykłada we Francji w swojej praktyce wykorzystuje często naukowe narzędzia, by zajmować się zagadnieniami na styku natury i historii. Tym razem, wraz z zespołem naukowców, Kisseleva sięga do korzeni drzew, rosnących dziś na terenie dawnego Babiego Jaru i skanuje przebiegające przez nie impulsy elektryczne. Ich wizualna reprezentacja (przybierająca formę abstrakcyjnych, kolorowych plam) służy za „głos” drzew – chociaż oba widea są prezentowane bez dźwięku. Na wystawie artystka zestawia te „świadectwa” drzew z ich ruchomymi obrazami, nagranymi przy pomocy kamery.
Bez tytułu, 2016, olej na płótnie, depozyt w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, dzięki uprzejmości artysty i Fundacji Galerii Foksal, Warszawa
Czerwony i zielony okrąg służą widzom jako zapis impulsów, wysyłanych przez korzenie topoli czarnej i klonu, a jednocześnie – jako widzowie – nie mamy żadnych narzędzi, by sprawdzić, czy jest on właściwy. Co zresztą miałoby stanowić „właściwy” zapis pamięci drzew? Być może posługując się naukowymi metodami, Kisseleva tworzy metaforę niemożliwości opowiedzenia historii – na jakiej zasadzie podjęła choćby decyzję o tym, jakie kolory wykorzystać do zapisania głosów? Wobec historii Babiego Jaru pozostajemy bezradni: nie wiadomo nawet, ile osób zostało straconych w tym miejscu kaźni, a drzewa, choć wyrastają z ziemi, w której składano ciała ofiar, pozostają nieme.
Zarówno Sasnal, jak i Kisseleva sięgają po naturę, by z jej pomocą próbować uchwycić, jak doświadczenie Holokaustu przejawia się dziś w Polsce i Ukrainie. I chociaż na obrazach Sasnala pejzaże pojawiają się obok portretów i scen rodzajowych, w tytule wystawy pojawia się właśnie pejzaż: jakby forma ta była wizualnym zapisem mentalnego krajobrazu. Znaczeń dodaje jeszcze odniesienie do śpiewanego przez Ewę Demarczyk wiersza Andrzej Szmidta
– Taki pejzaż: Psy kulawe/ stroją drogi/ diabeł dziewkom/plącze nogi/drzewa kwiatom/ kwiaty cierniom/ po marzeniach/ trupy biegną/taki pejzaż/taki pejzaż.
W tym pejzażu na Sylwestra dojeżdża się przez Oświęcim, litery na neonach przypadkowo układają się w hebrajsko brzmiącą nazwę, a niewinne obrazy widziane w okien pociągu nabierają niepokojącego, niemal pogromowego charakteru.
Kapusta, 2013, olej na płótnie, dzięki uprzejmości artysty i Fundacji Galerii Foksal, Warszawa
Naszkicowany przez Sasnala przewodnik po wystawie rozpoczyna się zresztą od krótkiego listu, który do widza kieruje (wraz z instrukcją korzystania z książki) kurator, Adam Szymczyk. Opowiadając o założeniach wystawy, pisze on: „Znajome i obce twarze, miejsca, budynki i przedmioty z czasem ułożą się w pejzaż. Wymaga to z Państwa strony pewnego osobistego wysiłku, którego częścią jest porównywanie i interpretacja obrazów i rysunków – i towarzyszących im dziś debat. Tworzą większy obraz, w którym nieufność, niechęć lub nienawiść do obcych pojawia się jako motyw łączący z pozoru odległe miejsca i wydarzenia”.
U Kisselevej pejzaż pamięci o Zagładzie jest właściwie pusty – wąwóz zasypany, historia na lata nieobecna w oficjalnej narracji. Wobec tego artystka, całkiem dosłownie, sięga do korzeni: by ich niezrozumiałą dla ludzi odpowiedź pokazać widzom, tworzy jej wizualny odpowiednik. Drzewa pamięci: korzenie i rozłogi stają się w ten sposób opowieścią o niemożliwości międzygatunkowego porozumienia, a także o (wypełnionej dopiero niedawno) czystej plamie w wojennej historii Ukrainy. Kolorowe, ruchome koła pulsujące „wypowiedziami” drzew przypominają, podobnie jak zamazany przez Sasnala portret Hitlera o niemożliwości reprezentacji Zagłady.
Tekst jest opublikowany w ramach projektu „Drzewa pamięci: od korzeni do gałęzi” artystki Olgi Kisselewej, który trwa do 30 września 2021 r. w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku. Projekt jest realizowany przez platformę kultury pamięci Przeszłość / Przyszłość / Sztuka, kuratorki Oksana Dowgopolowa i Kateryna Semeniuk we współpracy z Ukraińskim Instytutem.