Każda osoba interesująca się modą chyba wie o kilku klasycznych modelach torebek, które po prostu są it. It znaczy modne, na topie i stanowią obiekt pożądania wszystkich wielbicieli tematu. Po powrocie słynnej bagietki od Fendi przyszedł czas na kolejny synonim lat 2000, czyli Balenciaga City Bag.
Zaprojektowana przez Nicolasa Ghesquière w 2001 roku od razu podbiła serca wielbicieli mody, ale nie wszyscy byli entuzjastycznie nastawieni. Ghesquière mógł wypuścić tylko kilkanaście próbnych modeli, gdyż właściciele marki nie wróżyli jej sukcesu. Zaczęło się od Kate Moss, a następnie niczym kula śniegowa stała się hitem. Każda miłośniczka mody była z nią widziana. Stanowiła przeciwwagę do cekinów, wielkich napisów czy pstrokatych makijaży. Tak jak teraz w idealnym momencie przypomniała, że da się bez przesady, bez zbędnego popisywania. Ale co właściwie czyni ten model tak wyjątkowym? Przede wszystkim rockowy charakter niespodziewany w przypadku it bags. Torba nie ma wielkiego logo, co wręcz aktualnie zaskakuje, a niektórych pewnie odstrasza. Dodatkowym uśmiechem w stronę nabywcy jest małe lustereczko zawieszone na rączce. Co więcej – niektórzy uważają, że znoszona wygląda nawet lepiej. Jako klasyczny model stanowi ewenement. Jest czymś cool, trochę sygnałem wysyłanym innym fanatykom mody. Teraz, tak jak i 20 lat temu, znów podbija serca. Bo nie jest nadęta, zbyt formalna, czy nudna. Jest pożądana przez swoją unikatowość.
„– Bez logo. Bardzo jasno. Bardzo efektownie. Jest coś znajomego w vintage'owej torbie. Kobietom i dziewczynom wydaje się, że ta torba jest czymś, co zawsze miały”, tak Ghesquière podsumował sukces swojego projektu.
Po latach przyszło tylko czekać na powrót rockowej gwiazdy. Odkąd Bella Hadid pojawiła się z jedną z nich na ramieniu wszystko było przesądzone. City Bag doczekała się nowej wersji, trochę bardziej zadziornej i mrocznej. Na New York Fashion Week dało się wyczuć Balenciagę w powietrzu i zobaczyć na Instagramie. Przypomniała o sobie w najlepszym momencie, gdyż jesteśmy zalewani monogramami i logotypami. Wszystko teraz jest czyjeś. Zdetronizowała konkurencję, gdyż jako synonim minionych lat przywróciła rockową elegancję i nieformalny charakter sprzed epoki Instagrama. Przypomniała, że nie logo zdobi torbę, a diabeł naprawdę tkwi w szczegółach. Chyba najlepszym potwierdzeniem jej statusu są otwarte zapisy na torbę właściwie sprzed 20 lat.