Plaża Rushikulya to jedno z miejsc, gdzie żółwie oliwkowe wracają co roku, by złożyć jaja. Jak podaje Odisha Wildlife Organisation około 50% populacji tego gatunku składa je właśnie u wybrzeży Indii. Wskutek działalności człowieka proces ten został utrudniony, a gady odwiedzały plażę jedynie nocą. W tym roku po raz pierwszy od siedmiu lat żółwie wyszły na brzeg za dnia i, jak podaje Indyjski Departament Leśnictwa, zrobiły to z imponującą frekwencją 70 tysięcy osobników. Jedna samica żółwia oliwkowego jest w stanie znieść od 80 do 100 jaj. Żółwie narażone są jednak na niebezpieczeństwo ze strony lokalnych drapieżników i rybaków cumujących łodzie. Poza tym często stają się przedmiotem nielegalnego handlu. Nie dziwi więc fakt, że powrót zwierząt kojarzony jest mimowolnie z powszechną, społeczną izolacją.
Optymistyczne nastroje studzi nieco Amlan Nayak, strażnik leśny dystryktu, nie łącząc bezpośrednio powszechnej kwarantanny z pojawieniem się żółwi. Ich strefa lęgowa chroniona jest już od dawna przez wyznaczone do tego osoby, które do tej pory jednak skupiały się na zarządzaniu ruchem turystów, a niekoniecznie na samych zwierzętach. Teraz, gdy przyjezdnych brak, strażnicy swoje działania skupili na umacnianiu gniazd i monitorowaniu plaży.
Klasyfikowany w Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych jako narażony na wyginięcie żółw oliwkowy nie daje za wygraną i niezależnie od tego, jaka jest faktyczna przyczyna opisywanego trendu, udowadnia, że być może nasze, z pozoru bezczynne siedzenie w domach ma głębszy sens.