Advertisement

Rafał Zawierucha: „Wspierajmy małe kina, zainteresujmy się widzem już dziś!” [wywiad]

07-01-2021
Rafał Zawierucha: „Wspierajmy małe kina, zainteresujmy się widzem już dziś!” [wywiad]

Przeczytaj takze

Rafał Zawierucha, zdolny polski aktor jak dotąd najbardziej znany z wcielenia się w rolę Romana Polańskiego w głośnym filmie „Pewnego razu... w Hollywood” tym razem opowiedział nie o aktorstwie, ale o swojej miłości do małych kin studyjnych.
Pandemia zaskoczyła całe środowisko artystyczne, choć niewiele miejsca poświęca się problemowi najmniejszych ośrodków kultury. Jak koronawirus wpłynął na kina studyjne?
Te najmniejsze kina dostały najmocniej w kość na początku pandemii, kiedy wszystko zamknięto. Pamiętajmy, że takie miejsca mają nieporównywalnie mniejsze budżety od multipleksów. Później był moment, że te kina niesieciowe robiły przeglądy najróżniejszych gatunków – kryminały, kino francuskie, festiwal kina niezależnego itp. Niestety nie trwało to długo. Ci, którzy odważyli się pójść na film do kina studyjnego, na pewno mogli doświadczyć tej dodatkowej magii, czasu, który się tam zatrzymał i bliskości widza z filmem, swoistej więzi, której nie zawsze doświadczymy w dużym kinie w galerii, załatwiając tysiąc innych spraw. Na nowo można było zwolnić. Myślę, że powinniśmy częściej kierować nasze kroki właśnie do takich kin, żeby znaleźć się w innej czasoprzestrzeni, co przecież dodatkowo może pomóc w przenoszeniu się w świat filmu.
Takie kina zajmują w twoim życiu, zarówno tym zawodowym, jak i prywatnym, szczególne miejsce? Jak małe kina wpłynęły na Rafała Zawieruchę – aktora i Rafała Zawieruchę – chłopaka z Kielc?
Tak, od dziecka pamiętam te wizyty w kieleckich kinach. Filmy, które rozbudzały wyobraźnię, oglądane z klasą – „Niekończąca się opowieść”, „Ogniem i Mieczem”, „Zemsta”, „Pan Tadeusz”, czyli wszystkie hity lat 1996-2004, na które można było pójść w Kielcach (śmiech). Oczywiście także „Pearl Harbor”, „Titanic” i „Król Lew”! To są filmy w małych kinach. Nigdy nie zapomnę jak miałem, zdaje się, 10, może 11 lat i grano „101 dalmatyńczyków” – uwielbiałam tę bajkę. Razem z kuzynką Asią byliśmy u niej w Busku-Zdroju i bardzo chcieliśmy pójść do kina – właśnie malutkiego kina na głównej ulicy w Busku. Niestety pani w kasie oznajmiła, że aby wyświetlić film potrzeba co najmniej 10 widzów. Niewiele myśląc, ruszyliśmy na ulicę i namawialiśmy ludzi, aby z nami poszli na ten film. O ile pamiętam – udało się! Mogę śmiało powiedzieć, że już od najmłodszych lat zapraszałem ludzi do kina i zarażałem ich tą pasją (śmiech).
Jeśli chodzi o tę opinię jesteś środowiskowym outsiderem, czy koledzy i koleżanki po fachu także planują włączyć się w akcję wspierania małych kin?
O tych kinach mówi się ostatnio dużo. Oczywiście to nie jest jakaś walka z sieciówkami. Przecież wszędzie tam, gdzie wyświetlamy jakiś film np. z naszym udziałem, to przynosi korzyść wszystkim stronom. Chodzi bardziej o to, że małe kina mają większą swobodę w wyświetlaniu niekoniecznie komercyjnych filmów. I właśnie to, wydaje mi się, jest warte wspierania: kino, które wymaga od nas więcej, niż „James Bond” – którego uwielbiam!!! – czy dziesiąta część „Mission Impossible”. Chciałbym, aby widz w Polsce miał zdecydowanie większy wybór, można powiedzieć, tak jak w jedzeniu. Lubimy eksperymentować coraz bardziej, szukać nowych smaków – zatem niech i kino będzie taką ucztą!
Planujecie wyjść poza stolicę? Sytuacja wydaje się wyjątkowo niestabilna zwłaszcza w przypadku kin w mniejszych miejscowościach.
Myślę, że potrzebna jest ogólnopolska akcja wsparcia małych kin, które naprawdę są zagrożone. Jako twórcy moglibyśmy odwiedzić miasta, organizować spotkania z widzami, ale do tego potrzeba dwóch stron zainteresowanych. Zatem już teraz namawiam i zachęcam jako głos środowiska wszystkich wójtów, prezydentów miast, wojewodów, marszałków – pomóżmy artystom, wspierajmy małe kina, zainteresujmy się widzem już dziś!
Jak pojedynczy widz może wesprzeć najmniejsze kina?
Iść do nich. Z rodziną, z przyjaciółmi, np. na urodziny czy rocznicę.
Jest jeszcze szansa na „wielki powrót, niewielkich graczy”?
Cokolwiek to znaczy – myślę, że tak.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement