Jak podaje „The Guardian", z badań opublikowanych w poniedziałek przez sieć telewizyjną Kringvarp Føroya wynika, że 83 proc. mieszkańców Wysp Owczych popiera zabijanie grindwali, ale 53 proc. sprzeciwia się zabijaniu delfinów białobokich. Na Wyspach Owczych wieloryby i delfiny zabijane są od średniowiecza, a pierwsze regulacje pochodzą z 1298 roku. Polowania są całkowicie legalne i odbywają się zgodnie z zasadami ustalonymi przez rząd. Wszyscy uczestnicy muszą przejść odpowiedni trening oraz posiadać wymagany certyfikat.
Na czym właściwie polega Grind? Zwierzęta zaganiane są do zatoki, gdzie w ruch idą noże i harpuny. Woda jest już zabarwiona na czerwono, gdy dobija się je na płyciźnie, a mięso zostaje rozdzielone pomiędzy łowców oraz mieszkańców. Choć tradycja budzi powszechny sprzeciw organizacji pro-zwierzęcych, metoda stosowana podczas polowań jest uznawa na Wyspach Owczych za humanitarną.
Podczas niedzielnego Grindu na wyspie Eysturoy zabito niemal 1500 delfinów, co odbiło się szerokim echem na świecie. Ostatni raz tak dużą liczbę delfinów zabito w 1940 roku, gdy zginęło 1200 ssaków. Dla porównania, w 1938 roku upolowano 854 delfinów, w 1873 roku –858, a w 1879 roku – 900.
„- To był duży błąd. Kiedy stado zostało odnalezione, uczestnicy polowania szacowali, że składa się ono z ok. 200 delfinów. Dopiero po rozpoczęciu zabijania, zdali sobie sprawę z jego rzeczywistej wielkości. Ktoś powinien był się zorientować. Większość osób jest w szoku”, powiedział Olavur Sjurdarbeg, przewodniczący Związku Wielorybników z Wysp Owczych, w rozmowie z portalem BBC News.
„- Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie. Pomimo, że coroczne polowania w ramach Grindadrap są uważane za zrównoważne, uważnie przyjrzymy się polowaniom na delfiny oraz temu, jaką rolę powinny odgrywać w społeczeństwie Wysp Owczych”, powiedział premier Wysp Owczych, Bárður á Steig Nielsen.