W trakcie koniunkcji planety znajdą się w odległości 600 mln kilometrów od siebie, co w skali kosmicznej oznacza bardzo niewiele. Ich bliskość z ziemskiego punktu widzenia stwarza iluzję scalenia planet. Spotkanie Jowisza z Saturnem, dwóch największych planet naszego układu słonecznego, określane jest jako „Wielka Koniunkcja” ze względu na rzadkość takiego ustawienia w stosunku do pozostałych planet. Następna okazja do podziwiania podobnego zjawiska przytrafi się dopiero w 2040 roku, a więc znacznie szybciej niż ostatnie 400 czy 800 lat. To jednak wciąż szmat czasu, dlatego już dzisiaj nasze pokolenie ma jedyną szansę, żeby je zobaczyć. „Wielka Koniunkcja” ma miejsce co 19,6 lat, jednak odległość między Jowiszem a Saturnem jest zwykle zbyt duża dla swobodnej obserwacji.
Według badaczy to właśnie analogiczne zjawisko z 7 roku p.n.e. zostało opisane w Biblii oraz nazwane Gwiazdą Betlejemską. Jedna z teorii podaje, że owego roku koniunkcja Jowisza i Saturna miała miejsce nie raz, ale trzy razy – w maju, wrześniu i grudniu. Pierwsza z nich miałaby być tą zauważoną przez biblijnych trzech króli. Pamiętając, że każda legenda ma źródło w rzeczywistych wydarzeniach, historia ta może mieć w sobie wiele prawdy.
Grafika z aplikacji SkySafari
Saturn i Jowisz są widoczne na grudniowym niebie, w ciągu tego roku stopniowo zbliżały się do siebie. Według Patricka Hartigana, astronoma z Rice University, dziś wieczorem będą wyglądać niemal jak podwójna planeta. Saturn jako dalszy od ziemi ma jaśnieć nieco bledszym światłem. Naukowcy śmieją się jednak, żeby nie oczekiwać nagłego pojawienia się na niebie błyszczącej gwiazdki betlejemskiej. Żeby obserwować koniunkcję, nie będziecie potrzebować teleskopu, choć zwykła luneta może ułatwić sprawę. Szukajcie jej, patrząc w stronę południowo-zachodniego horyzontu.
Mamy nadzieję, że smog nie przeszkodzi nam w podziwianiu gwiazd tej nocy.
/tekst: Dominika Trębacz/