Advertisement

W czasie wolnym: Anna Glik, Martyna Chi, Weronika Kosińska

Autor: RP
06-05-2020
W czasie wolnym: Anna Glik, Martyna Chi, Weronika Kosińska

Przeczytaj takze

Rozpoczynamy nasz nowy cykl „W czasie wolnym”, w którym będziemy chcieli pokazać wam życie wybranych artystów od nieco bardziej domowej, niezobowiązującej, a nawet intymnej strony. Kim naprawdę są, co robią, jak spędzają czas graficzka Anna Glik, artystka Martyna Chi i fotografka Weronika Kosińska? Odpowiedzi poniżej. A przy okazji musieliśmy też zapytać o to jak radzą sobie ze specyficzną sytuacją pandemii, w której się obecnie znajdujemy.

Anna Glik, @warstwy

Kim jestem? Mam na imię Ania. Zajmuję się projektowaniem graficznym, głównie w technice kolażu.
Co lubię? Dawać prezenty i robić niespodzianki, dobrą kawę i polskie morze.
Czego nie lubię? Jak ktoś chce wzbudzić we mnie poczucie winy. Nie lubię też czekać. I nie lubię sera żółtego.
Mieszkam w... Krakowie.
W moim domu najbardziej lubię... stary parkiet i kadzidła o zapachu mirry.
Zazwyczaj pracuję... słuchając muzyki. Często też zostawiam kreatywną pracę na wieczór. Wtedy tworzy mi się najlepiej.
Kiedy się nudzę... sprzątam!
Najbardziej lubię spędzać czas... To zależy czego akurat potrzebuję. Czasem jest to długi spacer wieczorem po mieście, innym razem wyjazd za miasto, a czasami wystarczy luźny wieczór w domu z filmem.
Ostatnio słuchałam: Slenderbodies „Gray”
Ostatnio czytałam: Ostatnio przeglądam same książki kucharskie. Właśnie zamówiłam kolejną. Z tych co mam, polecam „Zieloną ucztę” Nigela Slatera.
Ostatnio oglądałam/em: „Toy Story 4”
Jak powszechna kwarantanna związana z pandemią COVID-19 zmieniła twoje codzienne życie i przyzwyczajenia?
Zrozumiałam, że niczego nie muszę. Na początku epidemii, w pierwszych dniach izolacji, zaobserwowałam, że większość osób postawiła sobie przeróżne wyzwania. Nauka języka, ćwiczenia, przeczytanie danej liczby książek... Ja nie narzuciłam sobie nic. Mogę się uczyć nowych rzeczy, ale w swoim tempie, bez rygoru. Nic się nie stanie jeśli z kwarantanny wyjdę z tymi samymi umiejętnościami, które miałam przed nią. Najbardziej odczuwalny podczas epidemii jest dla mnie brak kontaktu z bliskimi, bo ten telefoniczny kontakt czasem nie wystarcza. Na pewno obecna sytuacja wywołała trochę niepewności co do ilości projektów i klientów. Trudniej też o nowe pomysły, bo odpadło nam sporo możliwości „przewietrzenia” umysłu.
Jak radzisz/radziłaś sobie z obostrzeniami?
Bardzo się pilnuję. Traktuję to trochę jak nową rzeczywistość, w której muszę nauczyć się żyć.
Myślisz, że jakie skutki koronawirusa będziesz odczuwała, kiedy to wszystko się skończy?
Z tych negatywnych: może pozostać we mnie niepewność. A z tych pozytywnych: kilka nowych książek kucharskich i mój pierwszy w życiu namalowany obraz.

Martyna Chi, @jestemchi

Kim jestem? Nazywam się Martyna Chi, studiuję sztukę operatorską w łódzkiej szkole filmowej. Ostatnio oprócz fotografowania, robienia muzyki i czynności które sprawiają, że czasem ktoś nazwie mnie „artystką”, skupiam się na kontaktach z ludźmi i staram się być po prostu ludzka.
Co lubię? To że wiem już jaką kawę lubię najbardziej. Muzykę kocham, ale też ciszę (jedno zawiera się w drugim). Lubię dni, kiedy odkrywam nowe rzeczy, chodzić sama po otwartych przestrzeniach, i jak sarna wybiegnie mi naprzeciw i patrzy mi w oczy. Lubię być rozpatetyzowaną romantyczką. Jazz jest fajny i potrzebny, ale to samo mogę powiedzieć o funku i synth popie. Lubię różnorodność i pozwalanie sobie na prawdę.
Czego nie lubię? Nie lubię kiedy ktoś słyszy, ale nie słucha (jednak staram się też rozumieć przyczyny takich niesłuchań).
Mieszkam w... rozpadającym się łódzkim podwórku, na 2 piętrze w kamienicy o bardzo cienkich ścianach.
W moim domu najbardziej lubię... że czuję że to dom. Że w łazience mam okno i grube, żółte, welurowe zasłony, a kiedy świeci słońce to zawsze jest golden hour. Że przez to okno jestem podglądana przez pana z przeciwka, który siada na klatce i zdradza go tlący się papieros. Że sąsiadka przynosi mi sadzonki roślinek w zamian za to, że jak pies jej umierał to woziłyśmy go razem do weterynarza. Że to brud, ale kochany.
Zazwyczaj pracuję... w nocy.
Kiedy się nudzę... Nie umiem w grę „nuda”. Nie jestem w stanie przywołać teraz chwili, kiedy czułam, że się nudzę. Czasem zamiast nudy czuję, że jest mi smutno, może to trochę podobne. Wtedy zmieniam miejsce, idę na spacer, idę biegać. Zmiana otoczenia mi pomaga.
Najbardziej lubię spędzać czas... Najbardziej lubię pozwalać sobie na fale i przypływy różnych aktywności. Czasem najmocniej lubię fotografować, czasem chodzić bez celu, czasem nie wiem czego mi trzeba i czekam. Staram się być wyrozumiała w stosunku do tych fal.
Modelka: Wiktoria Pękała
Ostatnio słuchałam: Synthedelii, a konkretnie: Nik Raicevic „Demons Of Rage”
Ostatnio czytałam: Swietłana Aleksiejewicz, „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”
Ostatnio oglądałam: „Cienie zapomnianych przodków” Siergieja Paradżanowa
Modelka: Wiktoria Pękała
Jak powszechna kwarantanna związana z pandemią COVID-19 zmieniła twoje codzienne życie i przyzwyczajenia? Jak radzisz/radziłaś sobie z obostrzeniami? Myślisz, że jakie skutki koronawirusa będziesz odczuwała, kiedy to wszystko się skończy?
Więcej widzę i doceniam, cieszę się że zwolniliśmy. Tęsknię często za prawdziwymi rozmowami – w ludziach lubię wszystko to, co składa się na kontakt (wzrok, organikę ciała) i w rozmowach przez internet okropnie mi tego brakuje. Więcej teraz czytam i oglądam, ogromną satysfakcję sprawia mi aktywność fizyczna – w zeszłym tygodniu przebiegłam pierwszy samotny półmaraton.
Ten świat jest dla mnie jakąś wyjątkową, odrealnioną sytuacją którą chłonę i przyglądam się jej wnikliwie. Nie czuję opresji czy niepokoju. Przyjmuję, uczę się funkcjonować w nowym świecie, nie prognozuję kiedy skończy się epidemia. Zastanawiam się ile w nas zostanie. Miesiąc ekstazy, nagły wybuch młodości? Czy ten wybuch zatli się i szybko zgaśnie? Czy będziemy tak spragnieni siebie, że będziemy się wszyscy kochać?
Myślę że to dobry moment, żeby nastąpiły w nas zmiany, ale nie możemy spodziewać się, że zostaną na nas zesłane samoistnie. Obserwujmy siebie i pielęgnujmy to, co pojawia się w nas mądre i dobre, żeby nie zgasło jak już będziemy na zewnątrz.

Weronika Kosińska, @weronikakosinska

Kim jestem? Na pytanie, kim jestem, odpowiedziałabym, że przyjemną energią i częstotliwością, ale raczej skupię się na tym, czym się bardzo często zajmuję – fotografowaniu. Na co dzień robię zdjęcia beauty i modowe, fotografuję też wielu artystów ze świata filmowego i muzycznego. Wszystko to kocham i jestem bardzo wdzięczna, że mogę się tym zajmować zawodowo.
Co lubię? Bardzo dużo lubię, z czasem coraz więcej. Czułość lubię – w sobie, w innych. I czułe podejście do świata (nie mylić z sentymentalizmem). Gapić się lubię. Rozkładać widoki na kolory. Słuchać muzyki. Grać na pianinie (choć umiem średnio). Pisać piórem. Chyba tak po prostu być sobie lubię.
Czego nie lubię? Tak dla kontrastu – nieczułości nie lubię i nieczułego podejścia do świata.
Mieszkam w... Warszawie, dokąd przeprowadziłam się kilka lat temu z Krakowa.
W moim domu najbardziej lubię... swoje małe balkonowe królestwo. Ale w zasadzie to całe moje mieszkanie jest świetnym miejscem.
Zazwyczaj pracuję... w nienormowanym trybie, co szalenie mi odpowiada.
Kiedy się nudzę... jest to święto, bo raczej się nie nudzę.
Najbardziej lubię spędzać czas... sama. A potem ze świetlistymi ludźmi.
Ostatnio słuchałam: pięknej płyty Nicolasa Jaara „Space Is Only Noise”
Ostatnio czytałam: książki dr Joe'go Dispenzy jedna po drugiej. Tytuły straszne, ale treść wspaniała.
Ostatnio oglądałam: po raz pierwszy „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”
Jak powszechna kwarantanna związana z pandemią COVID-19 zmieniła twoje codzienne życie i przyzwyczajenia?
Kwarantanna rzeczywiście zmieniła moje życie – na lepsze. Przede wszystkim odcięła mnie od bardzo wielu bodźców, zatrzymała energię powszechnego wyścigu, który dość nagle i globalnie został odwołany. To podarowało mi niezwykły czas i inny rytm, pozwalający zwrócić się znacznie bardziej i na znacznie dłużej do wewnątrz, gdyż świat zewnętrzny nie wymagał już tak wielu interakcji z mojej strony.
Jak radzisz/radziłaś sobie z obostrzeniami?
Obostrzenia przyjęłam raczej ze spokojem – najskuteczniejszymi reakcjami wydały mi się akceptacja i integracja. Stanie w długich, poszatkowanych kolejkach było ciekawe do obserwacji, ludzie w codziennych ubraniach i akcesoriach chirurgicznych także. Chodziłam na długie spacery pustymi ulicami miasta i było ono piękne, ciche, płynące zupełnie innym, trochę sennym, trochę postapokaliptycznym rytmem.
Myślisz, że jakie skutki koronawirusa będziesz odczuwała, kiedy to wszystko się skończy?
O skutkach „apokalipsy, której nie było” raczej nie myślę. Staram się nie zgadywać, co będzie, a zamiast tego raczej obserwować i reagować na bieżąco, odpuszczając bardzo wiele rzeczy po drodze. Wierzę, że każdy wybiera sobie własną perspektywę, moja jak na razie wypada bardzo pozytywnie.
/przygotowali: Aleksandra Stefaniak i Radosław Pulkowski/
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement