Spoko, też tak mamy. I jakby tego było, podzielimy się z wami naszymi odkryciami w K MAG-owym cyklu muzycznym „Ale siada”! Po bryskiej, Marie, Jakubie Skorupie, Karolinie Stanisławczyk oraz Rubensie przyszedł czas na Zalię, która szykuje się do wydania swojego debiutanckiego albumu. Sprawdźcie, jak poradziła sobie z naszym kwestionariuszem! Do tańca i do różańca
Zalia, a właściwie Julia Zarzecka, nie pamięta swojego pierwszego koncertu, bo... zasnęła. Na szczęście ciocia dała jej drugą szansę i zabrała ją na adaptację „Akademii Pana Kleksa”. Tak bardzo jej się spodobało, że następnego dnia zagroziła, że nie pójdzie do podstawówki, jeśli mama nie zapisze jej do szkoły muzycznej. W wieku 7 lat dostała się na skrzypce, lecz musiała zrezygnować ze względów zdrowotnych. Wkrótce skrzypce zastąpił fortepian, a jakieś trzy lata później pojawił się również wokal. Pobyt w szkole muzycznej zakończyła prawdziwym występem na żywo i wkrótce rozpoczęła edukację w Akademii Musicalowej w Warszawie.
Zawsze była bardzo wszechstronna. Kręciła klipy z udziałem lalek, tworzyła własne wersje zagranicznych piosenek, a raz nawet poprowadziła imprezę. Jej debiut konferansjerski zrobił tak duże wrażenie na pani od aktorstwa, że ta skontaktowała ją ze studiem dubbingowym. Dalej już poszło z górki. Wygrała casting do młodzieżowego sitcomu Disney Channel „Bizaardvark” i użyczyła głosu głównej bohaterce Frankie Wong, granej przez Madison Hu. Co ciekawe, drugą główną bohaterką serialu jest Paige Olivera, w której rolę wcieliła się idolka generacji Z Olivia Rodrigo.
Kiedy miała 17 lub 18 lat, założyła zespół ze swoim przyjacielem Frankiem. Grali własne kawałki i występowali na festiwalach młodzieżowych. Chociaż rok później każdy poszedł we własną stronę, dało jej to kopa do pisania własnych utworów. Najbardziej lubiła pisać po angielsku, lecz w końcu postanowiła się przemóc. Tak narodził się „Sierpień”. Zalia była wtedy na wakacjach w Trójmieście i wszystko wydarzyło się ekspresowo. Napisała tekst w czterdzieści minut, pojechała do studia, nakręciła klip i wrzuciła numer do sieci (okładkę zrobili jej znajomi). No i jakoś poszło.
Rozważała różne ścieżki kariery, ale zawsze traktowała je jako plan B. Zastanawiała się nad byciem projektantką mody, projektantką wnętrz lub aktorką. Nigdy jednak nie była niczego tak pewna jak muzyki. Obecnie studiuje wokal oraz songwriting w Londynie. Jest na drugim roku i pisze do szuflady mnóstwo tekstów po angielsku. Zawsze chciała pomieszkać trochę za granicą, a Londyn to druga pod względem wielkości kolebka muzyki na świecie. Jak wyjaśnia, tamtejsza edukacja jest dużo luźniejsza niż w Polsce i nikt nie przejmuje się znajomością teorii. - To jest fajne, ale tylko gdy już to umiesz – podkreśla Zalia.
Edukacja zawsze była dla niej bardzo ważna i Zalia już myśli o tym, aby pójść na studia magisterskie w Londynie. A co dalej? Czas pokaże! Wiele zależy od tego, jak potoczy się jej kariera w Polsce. Zalia stawia na autentyczność i jej zdaniem bycie artystą to także image oraz wizuale. – Jeżeli robisz coś, czego nie czujesz, to ludzie się zorientują – ocenia Zalia, dodając, że ona wygląda tak na co dzień. A tak w ogóle to nie przepada za słowem „artysta”, bo uważa, że ludzie go nadużywają. – Dużo ludzi niesłusznie używa tego słowo i traci ono wartość – stwierdza.
Kilka pytań do...
Praca nad płytą trwa, nowy singiel jest tuż za rogiem, a już 3 czerwca Zalia wystąpi na scenie Warsaw Orange Festival. Tego samego dnia zagrają m.in. Charli XCX, Tyler, The Creator, Nas, Szczyl, Żabson & Young Igi, Kinny Zimmer czy Julia Wieniawa. My postanowiliśmy uprzedzić fakty i spotkać się z Zalią, zanim jej grafik wypełni się po brzegi...
Opisz swoją muzykę w 3 słowach.
Zróżnicowanie, melodyjność i autentyczność.
Jajko czy kura? Co jest pierwsze: melodia czy tekst?
Melodia. Mój proces twórczy zależy od tego, czy sama piszę akordy od podstaw czy robię to z producentem. Zawsze jednak najpierw zaczynamy od tworzenia akordów i potem na tym bicie tworzymy melodię. Następnie ja do tej melodii piszę tekst.
Jaka była pierwsza piosenka, którą napisałaś?
Moją pierwszą piosenkę stworzyłam na potrzeby musicalu dla lalek. To była adaptacja filmu „Avatar”. Jak miałam 9-10 lat, to nagrywałam telefonem filmy i teledyski z udziałem moich lalek. Jako dziecko ciągle wymyślałam jakieś piosenki. Na przykład zrobiłam własną przeróbkę piosenki Willow Smith „I am me”. Napisałam do niej polski tekst. Podobnie było w przypadku polskiej wersji „Wrecking Ball” Miley Cyrus, do której nagraliśmy klip. Las, przebrania, cała produkcja teledyskowa. Sam tekst był zupełnie o czymś innym, ale zawsze starałam się zachować strukturę piosenki.
Wymarzony feat: polski i zagraniczny.
Uwielbiam Toma Odella i Lanę Del Rey. Do niego jest mi bliżej, ponieważ mieszkam teraz w tym samym mieście, co on. Napisałam nawet piosenkę, którą mogłabym z nim zaśpiewać! Chciałabym coś z nim nagrać ze względu na moje stare fascynacje (śmiech). W Polsce mam dużo dream featów i jest sporo artystów, których mega propsuję i szanuję. Myślę, że super byłoby zrobić coś z Vito Bambino. Bardzo go lubię. Uwielbiam Taco Hemingwaya, ale nie wiem, czy odnaleźlibysmy się na wspólnym tracku.
W jakim miejscu odbyłby się twój wymarzony koncert? Puść wodze fantazji.
Chciałabym zagrać na plaży. Ja bym śpiewała, a ludzie pływaliby sobie na pontonikach (śmiech). Wyobrażam sobie taki letni, luźny, wieczorny koncert na plaży, gdzie jest super vibe i wszyscy piją driny.
3 kawałki, od których nie możesz się ostatnio oderwać.
Na pewno „Chemtrails over the Country Club”, bo wróciła mi faza na Lanę Del Rey. Nie wiem, jak to się stało (śmiech). Drugi to Pip Millett „Hard Life”, a trzeci... „Shut up My Moms Calling” Hotel Ugly. Wspaniałe.
Masz możliwość spędzenia dnia ze swoim idolem (żyjącym lub nieżyjącym). Kogo wybierasz i dlaczego?
Myślę, że wybrałabym Lanę Del Rey. Bardzo podoba mi się jej image. Jest divą, która chodzi na gale w pomiętej sukieneczce i nie jest nawet jakoś szczególnie wystrojona. Chciałabym spędzić z nią dzień. Napisać coś wspólnie, napić się wina, pójść na spacer. Lana wydaje mi się bardzo spokojną osobą, a ja to mega cenię. Myślałam jeszcze o dniu z Amy Winenhouse, ale to na pewno byłoby dużo bardziej chaotyczne.
Jaką supermoc chciałabyś posiadać? Dlaczego?
Chciałabym umieć latać. Podoba mi się, że to taka niedościgniona, nieludzka umiejętność, którą posiadają tylko ptaki. Myślę, że pokazuje świat z zupełnie inaczej perspektywy. Fascynuje mnie to. Chciałabym po prostu mieć świadomość, że w każdej chwili mogę wzbić się w powietrze i być niezależna, wolna.
Co najbardziej w sobie lubisz?
Lubię to, że jestem otwarta. Potrafię znaleźć z każdym znaleźć wspólny temat i dobrze odnajduję się w wielu towarzystwach. Lubię także to, że w siebie wierzę i że wbrew pozorom jestem dość odważna. Bardzo często się stresuję i wydaje mi się, że nie dam rady, ale mimo wszystko to robię. Non stop się przełamuję i przekraczam kolejne granice. To jest jakiś taki drive, który pcha mnie do przodu. Zawsze myślę o tym, że mogę przez ten strach stracić jakieś okazje. A jak się nie uda, to trudno!
Czego najbardziej w sobie nie lubisz?
Nie lubię tego, że przejmuję się opinią innych. Chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości, to często przejmuję się opinią ludzi, którzy kompletnie się na czymś nie znają. Wiem, że ich zdanie nie powinno się dla mnie liczyć lub powinnam po prostu przejść się nad nim do porządku dziennego, ale nie potrafię. Przykładowo coś mi się podoba, ale kiedy jedna osoba to skrytykuje, to zaczynam podważać całą wartość tej rzeczy. Chciałabym to w sobie zmienić i ciągle z tym walczę.
Nie samą muzyką człowiek żyje, czyli pozamuzyczne pasje. Jakie są twoje?
Ja nie tylko studiuję muzykę na dwóch uczelniach, ale także ją robię, więc ciężko (śmiech). Bardzo lubię tańczyć. Czasem tańczę sama w domu, a czasem na mieście. Zawsze szukam barów z parkietem (śmiech). Kręci mnie to totalnie, choć nie uważam się za najlepszą tancerkę na świecie. Bardzo lubię także udawać innych ludzi i często robię to przy moich znajomych. Udaję ich, zmieniam głos, zmieniam mimikę. Lubię się tym bawić i to jest taka moja aktorska zajawka. Bardzo lubię robić na drutach. Nie mam teraz na to zbyt wiele czasu, ale sprawia mi to dużą przyjemność. No i uwielbiam jeździć na rowerze. To mnie totalnie relaksuje.
Co cię najbardziej wkurza?
W życiu najbardziej wkurzają mnie ludzie, którzy chcą zrobić ci na złość. Dzisiaj o tym myślałam. Jeśli podążasz za swoimi marzeniami, to nie możesz przestać tylko dlatego, że ktoś w ciebie nie wierzy. Czasami jedno zdanie lub jedno słowo może całkowicie zmienić komuś mindset. Wkurza mnie też, że doba ma 24 godziny. Chciałabym, aby noc była dłuższa, bo wtedy mogłabym gdzieś wyjść, a potem się wyspać. Bardzo wkurza mnie także, że mamy tylko jakieś 80 lat na ziemi. Wolałabym, żeby to życie trwało dłużej i żebyśmy mogli zrealizować wszystkie swoje zajawki i pasje. Chciałabym kiedyś spróbować reżyserii, bo od małego bardzo mnie to kręci.
Facebook, TikTok czy Instagram? Dlaczego?
Instagram. Lubię też TikToka, ale na Faceboku przestałam się już odnajdywać. Wydaje mi się, że to przez mój wiek. Najbardziej naturalnie przychodzi mi korzystanie z Instagrama. Jest tam bardzo dużo narzędzi do komunikacji ze znajomymi oraz słuchaczami. Mogę wstawić post informacyjny, wrzucić link w opis, nagrać InstaStory, dodać coś z koncertu. Instagram łączy bardzo wiele rzeczy, które są dla mnie istotne. Świetna jest ta spersonalizowana sekcja „Odkryj” i często znajduję w niej inspiracje paznokciowe, fryzurowe i makijażowe. Poza tym często tworzę na Instagramie moodboardy do singli (takie jak kiedyś tworzyło się na Pintereście).
Wybiera...
Monika Kurek, czyli dziennikarka K MAG-a od 2019 roku. Jako nastolatka prowadziła fankluby polskich popowych artystek. Jest maniaczką kina indie rodem z Sundance, popkultury z lat dwutysięcznych, psów corgi oraz kryminałów Joanny Chmielewskiej.