Rok temu u pomysłodawczyni zaczęły się problemy zdrowotne spowodowane stosowaniem antykoncepcji hormonalnej. Kiedy razem z partnerem szukali alternatywnych metod zabezpieczania się, ich uwagę zwrócił fakt, że na rynku jest pewna luka. I tak zrodził się pomysł zaprojektowania urządzenia umożliwiającego antykoncepcję mężczyznom.
COSO wyglądem przypomina wanienkę. Użytkownik nalewa do pojemnika odpowiednią ilość wody, dopasowaną do rozmiaru swoich jąder. Następnie należy podgrzać wodę i urządzenie jest gotowe do terapii ultradźwiękowej. Według instrukcji osoba stosująca COSO ma usiąść okrakiem i umieścić swoje jądra w aparacie. Proces wydobywania się ultradźwięków trwa kilka minut i może być monitorowany za pomocą aplikacji. Po upływie określonego czasu przyrząd wyłącza się automatycznie. Jak na razie technologia ultradźwiękowej antykoncepcji została przetestowana na zwierzętach.
Autorka pomysłu chciała jak najlepiej dopasować COSO do jego użytkowników. Projekt powstał przy pomocy 422 ochotników, którzy zostali poproszeni o narysowanie urządzenia według własnych wyobrażeń. Szkice zostały przekształcone w prototypy i pokazane specjalistom – od urologów po psychoterapeutów. Ostatecznie modele były sprawdzone na przyrodzeniach o różnych rozmiarach i dopasowane kształtem do anatomii przyszłych użytkowników.
Jak dotąd mężczyźni mają do wyboru tylko dwie metody antykoncepcji: kondomy i trwałą wazektomię. Od lat istnieją pomysły na męską metodę zapobiegania niechcianej ciąży, ale nigdy żaden z nich nie został sfinalizowany na dużą skalę. Według pomysłodawczyni poprzednie próby nie mogły się udać, gdyż nie były dopasowane do użytkowników. To właśnie według niej odróżnia COSO od poprzednich pomysłów. Urządzenie ma być łatwe w użyciu, nie wymaga większej ingerencji ani nie powoduje bólu czy znanych nam dotychczas efektów ubocznych.
Aby COSO mogło w pełni rozwinąć skrzydła potrzeba jeszcze wielu badań i czasu. Jednak kto wie: może kiedyś zmieni ono nasze podejście do antykoncepcji? Albo przynajmniej da nam kolejną alternatywę.