Nasze numery
#19-20 #EASYRIDER mobile





#19-20 #EASYRIDER
Każdy gdzieś tam w głębi duszy chciałby wsiąść na taką maszynę i beztrosko przemierzyć Dziki Zachód w poszukiwaniu prawdziwej Ameryki – tak przynajmniej twierdzili bohaterowie najsłynniejszego chyba filmu o męskiej przyjaźni, wolności i epoce dzieci kwiatów. Czego tak naprawdę szukali, tego raczej się nie dowiadujemy, ale „Easy Rider” (1969) zmarłego właśnie tragicznie reżysera i odtwórcy jednej z głównych ról Denisa Hoppera to doskonały zapis pewnego czasu i ówczesnych nastrojów społecznych. Po raz pierwszy film nominowany do Oskarów i Złotej Palmy mówił tak szczerze o amerykańskiej hipokryzji. Tak naturalnie pokazywał narkotyki, alkohol czy wolny, nieskrępowany seks jako zwykłą codzienność. „Easy Rider” to także kult kowboja, rebelianta z całym bagażem jego macho stylu i konotacji. Swoją drogą, zastanawiałem się, czy bez filmu Hoppera powstałaby kiedykolwiek „Tajemnica Brokeback Mountain” (głośny film o miłości dwóch kowbojów), która w równie odważny sposób obala ten mit... Pewnie nie. Gdyż „Easy Rider” był kamieniem milowym w afirmacji męskiego buntu i łamaniu skostniałych zasad, przekonań i obyczajów. Otworzył oczy masowej publiczności na inną Amerykę. Stał się popkulturowym sztandarem wolności. Mimo że film się zestarzał, wciąż fascynuje. Oglądając go po raz pierwszy jakieś 15 lat temu, czułem, że jestem świadkiem czegoś naprawdę ważnego. Przyznam, że imponował mi ten styl życia. Chciałem być świrniętym Jackiem Nicholsonem (niezaprzeczalnie najlepsza rola w filmie), marzyłem o podróży z kumplami bez celu, zapragnąłem tej męskiej przygody z zakazanym owocem. Teraz traktuję go bardziej jako warholowską puszkę Campbella, jako brand przemian, jako symbol wolności i kolorowego świata. K MAG nie bez kozery inspiruje się tym dziełem teraz. Ze śmiercią Hoppera odeszła kulturowa legenda. Świat ostatnich prawdziwych buntowników. Oddajemy im zasłużony hołd, a jednocześnie celebrujemy czas podróży, jakim są wakacje... Wchodzimy w nie pewnym krokiem, jak przystało na easy riderów. A w numerze spotkanie istnych nicponi – autorka kontrowersyjnej książki „Dobranocka” Agnieszka Niezgoda, pierwszy showman stołecznych salonów, rebeliant z krwi i kości Michał Piróg i człowiek legenda, najsłynniejszy polski punkrockowiec Robert Brylewski w rozmowie o wolności i swobodach obyczajowych. Najsłynniejszy fotograf światowych gwiazd i dusza towarzystwa Mario Testino dla nas w specjalnym wywiadzie. Chyba najbardziej znana rodzima kurator sztuki, zawsze idąca pod prąd Anda Rottenberg w rozmowie z równie kontrowersyjnym artystą Sławkiem Beliną. A na deser syn legendarnego handlarza narkotykami Pablo Escobara opowiada nam o ojcu i o swoim filmie na ten temat... Do tego wszystko, z czego „Easy Rider” jest najbardziej znany, czyli kult kurtki skórzanej, amerykańska flaga jako marka, wpływ guru otwierania wrót percepcji, czyli jak bitnicy wpłynęli na współczesną popkulturę. A przede wszystkim niezwykle zmysłowa sesja zainspirowana filmem w obiektywie debiutującej Soni Szóstak, a także interpretacja hymnu „Born To Be Wild” w fuzji z modą autorstwa Macieja Kuci. Na koniec redaktor Noniewicz uczy, jak właściwie i z gustem rozebrać męskie ciało... Słońce nas piecze! Czujecie to? Czas jechać dalej. Kierując się słowami pisarza: w drogę!
K jak Komar, Mikołaj Komar, redaktor naczelny
W tym numerze:

























































